Założyliśmy, że do ubezpieczenia jest mieszkanie za 230 000 zł, wartość elementów stałych to 50 000 zł, a wyposażenia 30 000 zł. Mieszkanie znajduje się na piętrze pośrednim. Ceny polis za podstawowe ubezpieczenie rozpoczynają się w tym przypadku już od nieco ponad 100 zł za rok.
Kim jest Marcin Kłodnicki i o czym będziemy rozmawiać?Marcin z ubezpieczeniami jest związany od 2008 r. Początkowo był zatrudniony jako likwidator szkód pewnym czasie przeniósł się do działu zajmującego się likwidacją szkód polegających na kradzieży pojazdów oraz przeciwdziałaniu wyłudzeń okresie 2012-2018 był związany z prywatną firmą zajmującą się przeciwdziałaniem wyłudzeniom odszkodowań na rzecz większości Towarzystw Ubezpieczeń działających w Polsce. Praca od szeregowego pracownika do Dyrektora wraz z żoną posiada portfel nieruchomości na wynajem. Zarówno wynajmowanych na długi, jak i na krótki termin. Marcin również współpracuje z fliperami. Doświadczenie związane z likwidacją szkód ubezpieczeniowych, oraz prowadzone inwestycje w nieruchomości pozwalają mu na pełne i rzeczowe doradztwo w zakresie ubezpieczeń nieruchomości, oraz OC działalności się dowiesz:Jaki zakres ubezpieczeń jest niezbędny (oraz zalecany) dla fliperów i osób prowadzących ekipy właściwie dobrać ubezpieczenia zajmując się podnajmem, wynajmem na długi i krótki termin. Jakie są praktyczne dodatki do ubezpieczeń mieszkań na wynajem. Jak zabezpieczyć się przed szkodami spowodowanymi przez najemców. Jeśli nie kaucja, to co?Czy można uzyskać odszkodowanie za szkody spowodowane przez turystów? Marcin, witam Cię serdecznie. Z ubezpieczeniami jesteś związany od 2008 r. Początkowo byłeś zatrudniony jako likwidator szkód komunikacyjnych. Po pewnym czasie przeniosłeś się do działu zajmującego się likwidacją szkód polegających na kradzieży pojazdów oraz przeciwdziałaniu wyłudzeń pewno ta pierwsza część może być bardzo nielubiana przez większą rzeszę osób mających szkodę z AC lub z ubezpieczenia OC. Zazwyczaj likwidatorzy są bardzo Ty byłeś tą osobą, która stwierdzała: „Nie proszę pana, nie należy się 10 000 zł, ale 5 400 zł”?Albo, że w ogóle się nie należy! 🙂Później w latach 2012-2018 byłeś związany z prywatną firmą zajmującą się przeciwdziałaniem wyłudzeniom. Przeszedłeś drogę od szeregowego pracownika do dyrektora biura. Obecnie wraz z żoną posiadasz portfel nieruchomości na wynajem. Zarówno wynajmowanych długoterminowo, jak i na krótki termin. Współpracujesz również z fliperami. A teraz doświadczenie związane z likwidacją szkód ubezpieczeniowych, oraz prowadzone inwestycje w nieruchomości pozwalają Ci na pełne i rzeczowe doradztwo w zakresie ubezpieczeń nieruchomości, oraz OC działalności gospodarczej. Dlatego dziś chciałem omówić z Tobą bardzo ważną się zabezpieczyć od strony ubezpieczyciela na wynajem długoterminowy, krótkoterminowy, oraz jeśli chodzi o flipy?Myślę, że dla większości inwestorów to zagadnienie jest bardzo interesujące. Chciałbym, żebyś wypowiedział się jeszcze na temat praktycznych dodatków do takich ubezpieczeń. Myślę, że temat w dobie pandemii koronawirusa jest bardzo na czasie. Pierwszy punkt, który chciałbym omówić to zakres ubezpieczeń niezbędnych oraz zalecanych dla fliperów i osób prowadzących ekipy remontowe. Tak, zgadza się. Jestem z ubezpieczeniami związany od dłuższego czasu. Sam też posiadam nieruchomości na wynajem. Jednak, na ten moment najem krótkoterminowy właściwie nie funkcjonuje. Mam nadzieję, że wcześniej czy później wszystko wróci do normy i znów będzie można również tym najmem się zajmować. Zanim przejdę do omawiania naszego zagadnienia, chciałbym przedstawić fragment mojej prezentacji, pokazującej zakres ubezpieczeń, o których będę opowiadał z podziałem na poszczególne grupy inwestorów przypadku inwestycji długotrwałych i bardziej skomplikowanych (na niebiesko) potrzebują większego zakresu ubezpieczeń, na nich dziś się widzimy poszczególne typy ubezpieczeń, które za chwilkę omówię z podziałem, na to czyje mienie chronione. Bardzo istotne jest to, żebyście wiedzieli, na co i jakie ubezpieczenie jest Wam potrzebne. Powszechne jest przekonanie, że ubezpieczenie mieszkania, zabezpiecza wszystko. Niestety tak nie jest. Każdy, kto myśli o ubezpieczeniu swojego mieszkania, myśli przede wszystkim o ubezpieczeniu swojego mienia. Ja chciałbym zacząć od czegoś innego. Czegoś, co dzisiaj powtórzę nie raz. A mianowicie od ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to najważniejszy rodzaj ubezpieczenia, zarówno w życiu prywatnym, jak i w przypadku działalności gospodarczej. Warto wiedzieć, że osoby, które prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą za wszystkie szkody, które mogą wyniknąć w związku z prowadzoną działalnością, odpowiadają całym swoim raz w mojej karierze, podczas likwidacji szkód, miałem do czynienia z przypadkami, w których niesprawnie przeprowadzony remont spowodował zalanie 4-5 mieszkań w pionie. W efekcie skończyło się to dosłownie bankructwem członka ekipy, który to spowodował. Mało tego komornik zajął również wynagrodzenie jego żony i zlicytował ich majątek. Więc to jest naprawdę poważne zagrożenie i ten typ ubezpieczenia powinniśmy w takim wypadku odpowiada za szkodę? Jeżeli ekipa remontowa nie ma ubezpieczenia OC, to rozumiem, że odpowiada właściciel mieszkania, tak?Nie. Podstawową zasadą w ubezpieczeniach jest zasada winy. Upraszczając, za szkodę odpowiada ten, kto ją wyrządził. Czyli faktycznie winnym jest ten członek ekipy, który przyczynił się do powstania jako właściciel mieszkania, przed sąsiadami czy wspólnotą, odpowiadasz Ty. Nie tyle prawnie, ile bardziej chodzi tu o poprawne stosunki mając mieszkanie na flipa, może nas to nie interesować. Mieszkanie sprzedane i sąsiedzi nas nie interesują. Jednak w momencie, kiedy nasza działalność polega na podnajmie, wynajmie długoterminowym, czy krótkoterminowym, to stosunki sąsiedzkie są dla nas naprawdę, ale to naprawdę istotne. I tutaj jakakolwiek walka z sąsiadami naprawdę może nam na dobre nie mógłbyś nam powiedzieć, dlaczego jest problem z najmem krótkoterminowym? Chodzi o to, że najem krótkoterminowy jest uważany jako działalność hotelarska. I w zasadzie takiej działalności nie powinno się prowadzić w budynkach mamy blok, budynek, gdzie chcemy sobie wynająć mieszkanie na wynajem krótkoterminowy, musimy pamiętać o tym, że jeżeli, któryś z sąsiadów wniesie sprawę z powództwa cywilnego, to taką sprawę możemy przegrać. Również może to być sprawa karna, np. za zaburzanie miru najbardziej tak. Każdy z nas może prowadzić innego rodzaju działalność – flipy, podnajem, wynajem długo – lub krótkoterminowy. Każdemu więc będzie potrzebny inny zakres ubezpieczeń, inne roszczenia mogłyby być składane. Inne szkody możemy spowodować, prowadząc remonty, a inne tylko i wyłącznie wynajmując mieszkanie, lub najwyżej może komuś spaść na głowę szafka, którą zamontowaliśmy lub żyrandol. Więc ryzyko szkód jest znacznie mniejsze, jeśli żadnych remontów nie prowadzimy. No ale oczywiście zalanie czy inne tego typu rzeczy też się zdarzają. Co do współpracy z ekipami remontowymi. Większość inwestorów do remontów mieszkań zatrudnia ekipę. Pytanie brzmi, ilu z nich weryfikuje, czy ekipy w ogóle posiadają OC? Myślę, że jakaś część osób to sprawdza. Tylko czy ktokolwiek z was sprawdza, co tak naprawdę w tych umowach OC jest zawarte i od czego te umowy chronią? Z doświadczenia wiem, i nie będzie to dla nikogo nowością, że istnieje tendencja wśród ekip remontowych, żeby optymalizować składkę za ubezpieczenie. Oczywiście nie ma nic w tym złego. Pod warunkiem, że jest to wykonywane poprzez porównanie ofert ubezpieczenia w różnych towarzystwach. Każdy z nas tak robi, jeśli dotyczy to samochodu czy mieszkania. Gorzej, gdy to zaniżanie składki jet spowodowane okrojonym zakresem ubezpieczenia. Dobrze zawarta umowa ubezpieczenia OC czy to ekipy, czy też naszej działalności gospodarczej musi zawierać przede wszystkim wszystkie kody PKD. Znaczna część z nas wpisuje tylko jeden bądź dwa zakresy, którymi chcemy się zajmować, a wykonujemy znacznie więcej czynności. Tak samo jak ekipy remontowe dodają tylko jeden lub dwa kody wykonywanych czynności (np. czynności remontowe), zapominając jeszcze, że prowadzą instalacje np. wodno – kanalizacyjne, montaż elektryki i tego typu wszystko powoduje, że składka jest odpowiednio niższa. Nie jest to domena wyłącznie ekip remontowych. Widziałem umowy ubezpieczenia inwestorów, którzy mają podane tylko główne kody, czyli: – w przypadku fliperów, – w przypadku wynajmujących, czy podnajmujących. Również nie podają stałych czynności, czy chociażby prowadzenia że jest w tym momencie trochę problem. Ponieważ wiele działalności jednoosobowych, na przykład fliperów, stara się unikać tych działalności związanych z remontami. Wiąże się to również, z tym że płaci się inny podatek. Trzeba tutaj uważać. Zależy, jak chcesz się nie ma, moim zdaniem, obowiązku posiadać firmy remontowej, albo działalności remontowej. On tak naprawdę zatrudnia ekipę, która powinna być ubezpieczona, która powinna mieć w PKD odpowiedni kod. Jeśli zatrudnia ekipę profesjonalną, oczywiście. Ale jeśli fliper sam jest równocześnie ekipą, sam robi jednocześnie te remonty, to w tym momencie on tak naprawdę musi mieć te czynności ubezpieczone. Nie wystarczy mu tylko wpisanie w PKD handlu mieszkaniami. Jeśli prowadzi jakieś prace remontowe, również od tego musi być ubezpieczony. Kolejną „metodą”, za pomocą której nasze ekipy mogą przyoszczędzić, jest zaniżenie przychodów. Dla towarzystwa oczywiste jest to, że im większe dana firma przynosi przychody, tym więcej realizuje czynności. A co za idzie, istnieje większe ryzyko. W związku z tym będzie większa składka. Co to może spowodować? Jak każde tego typu wprowadzenie w błąd może spowodować, w najgorszym wypadku całkowitą odmowę wypłacenia odszkodowania. W tym momencie poszkodowany sąsiad, cała wspólnota, czy wszyscy nasi najemcy muszą wyjaśniać sprawę z pojedynczą osobą z ekipy, czy z jej szefem, czy z nami jako inwestorem. Ponieważ towarzystwo ubezpieczeniowe umyje całkowicie ręce lub wypłaci mniejszą część odszkodowania. Może być tak, że świadczenie zostanie pomniejszone o 10%-20%, bo o tyle była obniżona składka. Natomiast pozostałą część będziemy musieli wypłacić z własnej kieszeni. Wracając jeszcze do umowy ubezpieczenia. Każde towarzystwo ma dodatkową klauzulę rozszerzającą ubezpieczenie. W niektórych towarzystwach liczba klauzul do wyboru wynosi około 100. Więc możecie się domyślać, jaką trzeba mieć wiedzę i pojęcie, żeby dobrze zawrzeć ubezpieczenie. Dlatego absolutnie nie dziwię się, że znaczna część inwestorów niemających do czynienia z ubezpieczeniami, nie będzie mieć pojęcia, czy ekipy mają dobre OC, czy nie. Liczą na to, że faktycznie cokolwiek tam mają pokryte, bo pokazali jakiś papierek. Niestety z doświadczenia wiem, że gdy dochodziło do szkód, okazywało się, że ubezpieczenie ekipy nie podziałało. Kupili sobie tzw. wydmuszkę ubezpieczeniową, bo ktoś od nich tego oczekiwał. Podsumowując, jeżeli chodzi o ekipy remontowe. Być może część ekip kupuje najtańsze ubezpieczenie OC. Ja jako inwestor mogę mieć wgląd do takiej polisy mi więc, na co głównie zwrócić uwagę, co w tej polisie musi być? Jeżeli ktoś flipuje, ktoś kupuje mieszkanie w starej kamienicy, to tam się mogą stać różne mógł wymienić 3-5 punktów, które warto, by znalazły się w polisie ekipy remontowej. I z twojego doświadczenia, na przykładzie podał, co się wydarzyło, gdy dana ekipa takich zapisów nie miała w umowie ubezpieczenia. Przede wszystkim, najważniejsza jest suma ubezpieczenia. Suma ubezpieczenia to jest najwyższa kwota, jaką towarzystwo może wypłacić w wypadku powstania szkody. Jeśli mamy jakąś starą kamienicę, w której może się zawalić dach, może zawalić się nasze mieszkanie, sąsiadów, a mamy sumę ubezpieczenia 100 000 tys., to podejrzewam, że może ona nie wystarczyć. Podstawową kwotą, jaką możemy w takim przypadku rozważać, jest 200 000, 500 000, 1 000 000 zł. Oczywiście wszystko w zależności od skali naszych działalności i gdzie tę pracę wykonujemy. Jeśli ekipa wykonuje prace tylko i wyłącznie w mieszkaniach z wielkiej płyty, które znają jak własną kieszeń, oczywiście kwota może być niższa. Jeśli wchodzimy w kamienice kompletnie nie znane, w których przez 100 lat ktoś coś przerabiał to bez 200 000-500 000 zł naprawdę nie odważyłbym się tam wchodzić z sprawa, to zakres czynności, które ma ekipa wykonywać. Kod PKD powinien być zawarty dla wszystkich zakresów zadań, które ekipa realizuje, np. dla: instalacji wodno – kanalizacyjnych,instalacji elektrycznych,usługi wstawiania okna, wyłączania kaloryferów, czynności, które ekipa wykonuje, trzeba rozbić na czynniki pierwsze i to za pomocą kodów PKD i to ubezpieczyć. To jest podstawa. Jakie byłyby przyczyny niewypłacenia odszkodowań? Po pierwsze, brak zdefiniowanych danych czynności w ubezpieczeniu ekipy. Najczęściej są to właśnie zalania w wypadku np. demontażu kaloryferów. Jeśli zostanie to zrobione nieprofesjonalnie, zostanie zalany nie podają tego do ubezpieczenia, bo robią to niejako przy okazji. To są najczęstsze (powiedzmy) przyczyny. Czyli jeżeli ekipa tego nie ma w PKD, to rozumiem, że ubezpieczyciel może nie wypłacić odszkodowania?Oczywiście. Nie może, ale nawet nie oceniając ryzyko, czy w ogóle firmę chce przyjąć do ubezpieczenia (bo nie musi przyjąć), ocenia na podstawie wysokości obrotów, ale też rodzaju wykonywanych czynności. Część czynności jest dużo bardziej ryzykowna, lecz jeśli te czynności zataimy, towarzystwo nie weźmie ich pod uwagę przy kalkulacji składki. Nie weźmie ich również pod uwagę przy wypłacie odszkodowania. Swoistym odpowiednikiem, dla osób, które nie mają firm, jest ubezpieczenie OC w życiu to odpowiednik, a nie jest to idealne pokrycie. W szerokim znaczeniu z tego ubezpieczenia możemy skorzystać przy okazji wszystkich czynnościach naszego życia prywatnego, np. potrącając kogoś podczas jazdy rowerem. Więc to jak najbardziej warto mieć. A wracając do rynku mieszkaniowego, każdy właściciel zgodnie z przepisami prawa będzie odpowiadał za stan techniczny, oczywiście w odpowiednich zakresach, mieszkania. Jeśli w naszym mieszkaniu pęknie rura, pęknie jakiś wężyk w pralce, pęknie szybka w łazience, to z tego właśnie ubezpieczenia mogą liczyć na odszkodowanie sąsiedzi, nasi najemcy, wspólnota, czy dla osób prywatnych OC w życiu prywatnym jest to podstawowy zakres ubezpieczeń. Miałem też szkody osób fizycznych, które wynajmowały pojedyncze mieszkania i na głowę lokatora spadła szafka, na jego mienie spadł żyrandol. Tego typu rzeczy się zdarzają i tylko i wyłącznie z tego ubezpieczenia najemca, czy sąsiad może wnosić o jakiekolwiek ty masz zapis w swojej umowie wynajmu, że najemca musi u ciebie wykupić ubezpieczenie OC? Czy jest to u Ciebie obowiązkowe?To też. Tylko czym innym jest OC prywatne właściciela mieszkania, a czym innym, to o co pytasz, OC w życiu prywatnym wszystkich moich najemców mam to w umowie zdefiniowane, i jest to jak najbardziej podstawowe dla mnie istotny punkt naszej właściwie dobrać ubezpieczenie zajmując się podnajmem, wynajmem na długi i krótki termin? Wracamy do naszego własnego pięknego mieszkania, czy to na flipa, czy na wynajem, czy naszego apartamentu. Podstawą oczywiście jest ubezpieczenie: tzw. murów, czyli mieszkania wraz z wszystkimi elementami stałymi od ognia i innych żywiołów i innych zdarzeń losowych. W zależności od towarzystwa to może mieć różne kradzieży i włamania. O czym warto poinformować Ubezpieczyciela? Przede wszystkim część towarzystw pyta wprost, czy ubezpieczamy mieszkanie wykorzystywane do naszego życia prywatnego, czy jest ono przedmiotem działalności gospodarczej. W sporej części towarzystw mamy wprost wykluczenie odpowiedzialności. Oznacza to, że towarzystwo nie będzie wypłacać odszkodowania, jeśli wykorzystamy ubezpieczenie przeznaczone dla mieszkań prywatnych, ubezpieczając mieszkanie, które służy do wykonywania działalności w tym miejscu powiedzieć jedno mieszkania, nie musimy mieć działalności długi termin, w zależności jeszcze od skali – nie. Na krótki już tak. Jeśli faktycznie prowadzimy działalność, to podczas podpisywania umowy ubezpieczenia musimy to tak. Musicie pamiętać o tym, że przerabianie mieszkań poprzez dokładanie ścianek działowych czy przenoszenie kuchni do przedpokoju, być może zwiększy wasze zyski z inwestycji. Jednak problem pojawia się wtedy, gdy te przeróbki nie są zrobione zgodnie z prawem budowlanym. Zwróćcie uwagę, czy mieszkania posiada wystarczającą ilość kominów, czy do jednego komina podpięte są dwa pomieszczenia, czy zamontowana jest grawitacja mechaniczna (a co nie zawsze jest zgodne z prawem budowlanym). Część towarzystw ma wprost wypisane w swoich warunkach ubezpieczenia o kuchni teraz?Kuchnia, łazienka – niektórzy pod jeden pion wentylacyjny łączą dwa pomieszczenia, np. tworząc tak to jest zabronione – zgodzę takim wypadku, w przypadku zaistnienia jakieś poważnej szkody towarzystwa mogą odmówić wypłaty odszkodowania. Więc na to zwróćcie uwagę, co jest w warunkach. No i znowu wracając do gotowców, widziałem gotowce dziewięcio-, dziesięciopokojowe. Czy powinny być ubezpieczane jako mieszkanie, czy już obiekt specjalnego użytku jako hotel, czy akademik? Tutaj niestety już warto to jeżeli chodzi o mieszkania na najem długoterminowy, to rozumiem, że… Bo tutaj mówimy o blokach z wielkich płyty, tak?To tutaj głównym problemem jest przenoszenie kuchni do przedpokoju. Ja też mogę sobie wyobrazić, że jest taka sytuacja, gdzie będzie spowodowany pożar tym, że kuchnia jet w przedpokoju, gdzieś się coś w instalacji zapali w przedpokoju, itd. Ubezpieczyciel może stwierdzić, że: „przepraszam, ale kuchnia nie była w tym miejscu, gdzie nie powinna być, została przeniesiona nie zgodnie z prawem budowlanym do przedpokoju” – rozumiem, że wtedy ubezpieczyciel również może się na nas wypiąć i powiedzieć: „Przepraszam, ale ja za tą szkodę nie zapłacę”. Jeśli ma taki zapis w warunkach ubezpieczenia, a prace są niezgodne z prawem, to część towarzystw może ok. Czyli tez na to musimy zwrócić najbardziej do tych mniej istotnych kwestii, w większości towarzystw usłyszymy pytanie: czy mieszkanie będzie wynajmowane?czy mieszkanie posiada wzmocnione drzwi, jakieś antywłamaniowe oczywiście z atestem?na którym piętrze znajduje się nasze mieszkanie? czy to jest piętro pierwsze, czy to jest piętro ostatnie?czy mieszkanie ma monitoring?czy mieszkanie, blok ma ochronę?I tutaj znowu pojawiają się tendencje do optymalizacji składki. Czyli lekko naginamy rzeczywistość. Mogę zaoszczędzić 10%, jeśli zataję, że mam na ostatnim piętrze mieszkanie, a mieszkam na parterze. Tylko miejmy pewność, że w przypadku wystąpienia szkody likwidator może to zweryfikować. Jakie są konsekwencje?Oszczędzimy 10% (10-20 zł całej składki), a likwidator “oszczędzi” nam wypłaty odszkodowania w wysokości 10%, co może się przełożyć na kwotę o 10 000 zł mniejszą. Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy naprawdę nam się to opłaca? Ubezpieczenie kupujemy przecież, nie po to, żeby je mieć, ale żeby teraz do następnego zagadnienia. Praktyczne dodatki do ubezpieczeń mieszkań na od powodzi. Jest taki zakres dodatkowy w niektórych towarzystwach, w niektórych już jest w standardzie. Teoretycznie mieszkając na 10 piętrze, w wysokiej części miasta, na wysokości 1000 m² w odległości 100 km. od najbliższego cieku wodnego – powódź może nam nie grozić. Tutaj więc na własne ryzyko możemy odstąpić od ryzyka powodzi. Przy czym zwróćcie uwagę, że część systemów sprzedażowych różnych towarzystw ma od razu tutaj „zaszyte” ryzyko powodzi. Trzeba zwrócić uwagę agentowi, żeby odznaczył. To ryzyko powoduje wzrost składki, a w niektórych przypadkach jest to zbędne. Jeśli wiemy, że w pobliżu nie ma żadnej wody, to po co ubezpieczać się od powodzi? Niestety nie mamy takiej możliwości, gdy mieszkanie zakupione jest na kredyt. Większość banków wymaga, mimo wszystko, wykupienia ubezpieczenia od powodzi. Czy to ma sens, czy nie, nie ma to najmniejszego znaczenia. Kolejnym dodatkiem, który powinniśmy rozważyć, jest ubezpieczenie oszklenia. Część towarzystw ma to w standardzie, część wymaga dodatkowej składki do ale czy mówimy o oszkleniu zewnętrznym – okna, czy np. jeżeli ktoś ma szkło w drzwiach, to też bierzemy to pod uwagę, czy mówimy tu rzeczywiście o tym, że ktoś nam kamieniem rzuci w okno?Dobrze, że jesteś czujny. Jak najbardziej. Część osób rozumie pop tym pojęciem właśnie typowe „wrzucenie kamienia w okno”. Natomiast definicja oszkleń jest dużo szersza. Tak jak właśnie wspomniałeś jakieś szklane elementy w drzwiach, kabina prysznicowa, czy chociażby płyty indukcyjne. To wszystko mieści się w definicji oszklenia. Za uszkodzenie tych elementów, właśnie z tego małego dodatku oszklenia możemy uzyskać odszkodowanie. Ale również jeżeli płytę nam zniszczy „niechcący” najemca, może to również pójść z jego OC. Mogło się zdarzyć, że upuścił garnek na płytę, płyta pękła, zarysował ją. Też jest ważna rzecz, że bardzo istotne jest oświadczenie sprawcy szkody. W jaki sposób on opisze, jak doszło do zdarzenia, także musi to być zdarzenie niecelowe. Trzeba to dokładnie opisać, ponieważ można przez „głupie” oświadczeniem nie dostać nawet złotówki z powinny być zgodne z prawdą. Oczywiście wszystkie powstałe uszkodzenia muszą być spisane z prawdą. Bierzmy pod uwagę to, że likwidatorzy mogą to weryfikować i ramach tej anegdoty to w mojej poprzedniej pracy mogliśmy sobie „testować” uszkodzenia telefonów, tabletów, gdzie ktoś deklarował nam, że telefon upadł. Mięliśmy do wykorzystania takie same aparaty, gdzie kazaliśmy klientom skakać po tych telefonach, po schodach zrzucić, aby ocenić, czy faktycznie mogło dojść do uszkodzeń w ten sposób. Znaczna część osób zrezygnowała z roszczeń, nie chciała już odszkodowania, bo dokładnie wiedziała, że nakłamali i odszkodowanie im się nie należało. Weście to pod uwagę, że należy zgłaszać zgodnie z prawdą. Kolejną częścią jest ubezpieczenie przepięcia. Część towarzystw ma to w standardzie, część wymaga dodatkowego ubezpieczenia. Jest to odszkodowanie, które chroni nasze mienie, głównie elektroniczne od nagłego skoku napięcia w linii energetycznej, ale także od uderzenia pioruna. Zwracajcie uwagę, czy faktycznie również pioruny są ujęte w ubezpieczeniach. Kolejną częścią, kolejnym dodatkiem bardzo ważnym koszt poszukiwania przyczyn szkody, a następnie powrót do stanu sprzed szkody pierwotnego. Jeśli w naszym mieszkaniu pojawi się jakiś wyciek, zalewamy sąsiadów i nie wiadomo skąd ten wyciek jest, bo mamy kuchnie, czy łazienkę w kafelkach, to oczywiste jest to, że wchodzi ekipa i musi rozkuć naszą kuchnię, czy łazienkę, znaleźć miejsce wycieku, a następnie zostajemy z tym bałaganem sami. Awaria została zaleczona, ekipa ze spółdzielni sobie idzie i zostawia nas z tym całym takie ubezpieczenie kosztów poszukiwania przyczyn szkody, czy przywrócenia stanu sprzed szkody – pozwoli nam zapłacić za ekipę, która znajdzie usterkę, a następnie za ekipę, która na nowo nam te płytki czy cokolwiek innego przywróci do stanu czym jest suma ubezpieczenia?Suma ubezpieczenia jest to najwyższa możliwa kwota, jaką towarzystwo może wypłacić. Tutaj ubezpieczamy mury, oczywiście o wartości, jaką byśmy chcieli dostać za nasze mieszkanie, oczywiście tyle ile one jest warte, ale też wyposażenie. Tu już nazywamy: wyposażenie, rzeczy ruchome, ruchomości domowe. Ubezpieczamy w dwóch zakresach:od ognia i innych zdarzeń losowych i innych żywiołów,od kradzieży z włamaniem. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, że mamy przygotowany apartament dla turystów i wyposażenie mamy za 60 000 tys. zł., kuchnia w zabudowie, pięknie zrobiona łazienka, sprzęt RTV, AGD, pralka, lodówka, piekarnik w zabudowie, mikrofalówka w zabudowie, telewizory. Co tak naprawdę złodziej może nam ukraść? Telewizor jestem w stanie zrozumieć, ale lodówkę, pralkę, meble w zabudowie? Wydaje mi się, że byłaby to kradzież stulecia, bardzo zuchwała, żeby ktoś nam takie rzeczy tego rodzaju ubezpieczenia, czyli od kradzieży z włamaniem. Warto dać sobie zdecydowanie mniejsze wartości, co oczywiście wpłynie na składkę, ale nie pogarsza w żaden sposób naszego bezpieczeństwa. Realnie może z tych 60 000 może 10 000-15 000 złodziej jest w stanie nam ukraść. Marcin, takie pytanie mi się nasunęło: Co w przypadku, jeżeli ja jestem właścicielem mieszkania, wynajmuję mieszkanie najemcy i ktoś się wkrada na to mieszkanie i kradnie najemcy np. laptopa? Często jest tak, że najemca przychodzi do właściciela i mówi: „Panie właścicielu, bo ktoś się włamał do pana mieszkania i ja bym chciał/ła zwrot pieniędzy za swojego laptopa”. Przeważnie właściciel odpowiada: „Przepraszam panią, ale to nie ja ukradłem tego laptopa, dlaczego ja mam za to odpowiadać?” Wiem, że zdarzają się takie przypadki, dlatego tutaj również trzeba stanąć „okoniem” i powiedzieć „Przepraszam bardzo”. Ja mam nawet taki zapis w umowie, który mówi o tym, że właściciel nie odpowiada w razie kradzieży za rzeczy, które zostały skradzione się całkowicie. Właściciel nie odpowiada za to. Najemca ma obowiązek ubezpieczyć swoje własne mienie. Chyba że zdarzy się sytuacja kiedy właściciel nie zabezpieczył właściwie mieszkania, nie zamontował zamków, jak należy, albo nie naprawił zamka, który był popsuty i przez to złodziej wszedł. W tym momencie winy właściciela w takich wypadkach mógłbym się doszukiwać. Jeżeli złodziej wyłamał zabezpieczenia, które były wmontowane poprawnie z atestami, oczywiście żadnej odpowiedzialności właściciel nie ponosi. Ubezpieczyć możemy w dwóch rodzajach W ubezpieczeniu mieszkań prywatnych raczej rzadko się to zdarza. W przypadku mieszkań „firmowych” ubezpieczanych na firmę, jak najbardziej się to zdarza. Na czym polega różnica? Wartość odtworzeniowa pozwala na, w przypadku kradzieży, czy zniszczenia uzyskanie odszkodowania pozwalające kupić taką samą rzecz bądź najbliżej pasującą parametrami, jeżeli ta rzecz nie jest już produkowana. Czyli dostaniemy pełen zwrot wartość naszego mienia. Wartości rzeczywistej – otrzymamy realną wartość naszego mienia, czyli np. kupiliśmy sobie telewizor za 5 000 zł i on po trzech latach jest warty 1 000 zł, może 500 zł, więc ubezpieczając w wartości rzeczywistej, dostaniemy ta naprawdę ułamek jego wartości po kilku powiem ci, że zaskoczyłeś mnie. Myślałem, że nie ma takiej możliwości jak ubezpieczenie wartości odtworzeniowej. Myślałem, że wygląda to w ten sposób, że np. telewizor traci na wartości, jest warty tyle i tyle i ubezpieczyciel może tyle wypłacić. Powiedz mi na przykładzie tego telewizora – jeżeli chodzi o składkę od wartości rzeczywistej, albo o odtworzeniowej- ile to jest procent różnicy na takiej składce?To jest kwestia Towarzystwa, mówimy tutaj o 10-15%.Króciutko jeszcze wspomnę o ubezpieczeniach, które możemy zawrzeć w banku. Nie atakuję w żaden sposób banków. Banki sprzedają pełnoprawne ubezpieczenia. Tylko zwróćcie uwagę, co oferują banki w swym ubezpieczeniu. Bardzo często może się zdarzać, że banki robią ubezpieczenie tylko murów – tego co należy do banków, a nie ma tam żadnych innych dodatków, które zabezpieczą wasze mienie. Zgadza się, i niejednokrotnie są to bardzo drogie ubezpieczenia. Jak brałem mieszkanie na kredyt jedno, czy drugie, to miałem tańsze ubezpieczenie w innej firmie, miałem dużo więcej opcji. W dzisiejszych czasach mało kto się decyduje na wzięcie ubezpieczenia z ci, że zależy. Część osób decyduje się na to, bo np. ma niższą ratę banki, w jakiś sposób przerzucają na marżę, odliczą 0,1%, odliczy może 500 zł i rzeczywiście się to przypadku flipów tak naprawdę wystarczy ubezpieczyć mury z tymi wszystkimi dodatkami, o których mówiłem, oraz wyposażeniem. Znaczna część osób rezygnuje z ubezpieczenia od kradzieży z włamaniem. Są zdania, że w tych mieszkaniach tak naprawdę nie ma nic, co można ukraść, bo i tak zaraz będą sprzedawane. Prawda jest taka, że warto je ubezpieczyć, chociażby w minimalnym zakresie. Przecież złodziej, żeby dostać się do naszego mieszkania, musi pokonać jakieś zabezpieczenia, wybić okno. Wszystkie tego typu szkody będą pokryte z tego małego fragmentu ubezpieczenia przy ryzyku z też o tym, że odpowiedzialność właściciela mieszkanie za jakiekolwiek wady, które pojawią się już po jego sprzedaży, trwa 5 lat. Dlatego warto też wziąć pod uwagę, co ubezpieczamy. Chodzi mi o to, że prawo się zmieniło. Kiedyś odpowiedzialność właściciela trwała 3 lata. A przecież różne rzeczy mogą się zdarzyć. Jeżeli ktoś zrobił na szybko instalację elektryczną, albo instalację hydrauliczną i po jakimś czasie pęknie rura, to my jako zbywca mieszkania wciąż za to odpowiadamy. Przez 5 lat po sprzedaży takiego mieszkania i nadal trwa rękojmia. Czy tutaj jesteśmy w stanie się jakoś zabezpieczyć?Jeśli chodzi o montaż rury, to już jest kwestia odpowiedzialności. Jeśli nowy nabywca będzie w stanie wykazać, że to w wyniku błędnego montażu, wówczas oczywiście można ubiegać się o odszkodowanie od tej osoby, która tę instalację położyła. W tym przypadku okres przedawnienia zależy od tego, jakiego rodzaju szkody to spowoduje. Na chwilę obecną nie ma na polskim rynku ubezpieczenia dokładnie odpowiadającego za zasadę rękojmi. Dla części Towarzystw ubezpieczeniowych jest to całkowita nowość i nie cieszy się dużym czyli na dzień dzisiejszy tego nie ma. Zatem tak naprawdę musimy jako właściciele dopilnować tego, aby ekipa remontowa robiąca remont, po pierwsze miała dobre ubezpieczenie, po drugie, żeby dobrze zrobiła swoją umowę i fakturę, żeby można było udowodnić, że oni to w ubezpieczeniu z cesją w jednej polisie musi być zawarte ubezpieczenie mieszkania i stałych elementów i ruchomości domowe? Czy ruchomości nie podlegają cesji?Ruchomości należące do nas nie podlegają cesji. Ale większość Towarzystw wystawia w tym momencie dwie polisy: jedną tylko i wyłącznie na mury, a drugą na wszystkie możliwe dodatki ubezpieczenia, które zawiera właściciel. Teraz skupię się na mieszkaniach wynajmowanych. Bardzo zachęcam do rozważenia dwóch bardzo ważnych dodatków. Ubezpieczenia oc naszych najemców, które należy „wymusić” na nich w umowach najmu. Zawarcie takiego ubezpieczenia na kwotę 100 000 zł, kosztuje 40-50 zł w różnych towarzystwach. Drugim wariantem, który możemy mieć, jest dodatek: OC najemca. Niestety w różnych Towarzystwach pod tą samą nazwą kryją się różne produkty. Ja na potrzeby naszej rozmowy przyjmę, że dodatek wykupowany jest przez właściciela do swojego własnego mieszkania. Teraz jaka jest różnica? Sam jestem całkowitym zwolennikiem „wymuszania na najemcach” wykupywania własnego ubezpieczenia OC w życiu prywatnym. Ma to niezaprzeczalne zalety. Z tego odszkodowania zostaną naprawione szkody sąsiadów, innych najemców, wspólnoty, tylko w mieszkaniu. Jeżeli taki najemca będzie szedł w supermarkecie i ruszy półkę z winami przez przypadek, która upadnie i rozbija się wszystkie wina, to OC to pokryje w takiej wysokości, na jakie było Ja chciałem się skupić na mieszkaniach, ale oczywiście tak jak mówisz, to jest bardzo ważne. OC pokrywa mienie osób trzecich, pokrywa też szkody na mieniu właściciela. Co jest chyba najważniejsze z punktu widzenia właściciela- zniszczenie okna, szyby, zniszczenie telewizora, połamania łóżka z tego ubezpieczenia właściciel otrzyma swoje odszkodowanie. Następny wariant: Dodatek do ubezpieczenia OC najemcy dyktowany przez właściciela. Z tego dodatku będą pokryte szkody na sąsiadach lub na innych osobach trzecich. Właściciel z tego dodatku nie otrzyma odszkodowania. Dlatego, że jeśli to najemca w wynajmowanym mieszkaniu zaleje sąsiadów, spowoduje zwarcie, spowoduje pożar, to z naszego OC żaden sposób odszkodowania nie będzie, bo winny jest najemca, a sąsiedzi przyjdą do nas. Albo najemcy obowiązkowo wykupują OC w życiu prywatnym – co jest lepszym rozwiązaniem, albo właściciel mieszkania wynajmowanego powinien dla swojego własnego bezpieczeństwa wykupić dodatek ubezpieczenia OC najemcy, aby zabezpieczyć swoje mieszkanie przed szkodami wyrządzonymi przez najemców sąsiadom. Nie jesteśmy w stanie wymusić wykupienia OC w życiu prywatnym. Nie ma takiej opcji, aby każdy nam pokazywał przy zameldowaniu, że takie ubezpieczenie posiada. Stąd my dbając o sąsiadów, wykupmy taki dodatek do ubezpieczenia, aby zadbać o wszystkie szkody, które spowodują nasi taki dodatek typowo pod najem krótkoterminowy. Natomiast na długoterminowy zalecany jest dla bardziej że ubezpieczenie OC takie prywatne nie jest obowiązkowe, jeśli stać mnie na naprawę. Przy czym przestrzegam. Nie traktujcie tego ubezpieczenia OC w życiu prywatnym kupionego przez najemców jako swojego rodzaju funduszu remontowego. Jeśli zechcecie z tego ubezpieczenia odmalować ściany po wyprowadzeniu najemcy, nie ma takiej możliwości. Towarzystwo nie jest takie hojne, żeby sponsorować nam tego typu jest inna kwestia. Dostałem odszkodowanie za podrapaną zniszczoną. Ja mówię porysowaną, oblaną tłuszczem. Takie zniszczenia można łatwo usunąć. Jeśli ściana została ukruszona, obita, wówczas faktycznie można uzyskać osób nie zdaje sobie sprawy, ile tak naprawdę kosztuje malowanie ścian. Policzyłem koszty odświeżania ścian, uwzględniając robociznę i materiały oraz fakt, że w tym czasie miałbym pustostan. Zakładając, że taka ściana ma nawet 10 m², może to kosztować nawet 600 szczęście ubezpieczyciel wypłacił mi tę kwotę, o którą wnioskowałem. Przyszedł likwidator, ocenił szkody. Następnie zapytał, co się stało i pieniądze zostały mojego doświadczenia wynika, że raczej nie ma probelu z wypłatą tego typu odszkodowań, o ile się nie kombinuje. Likwidatorzy są doświadczeni, słyszeli i widzieli niejedno. Dlatego nie warto kłamać, jeżeli rzeczywiście coś uszkodził najemca. Wynajmujący mieszkanie na długi termin trochę lepiej mogą być zabezpieczeni. Mogą wymagać ubezpieczenia OC od najemców. Co z tymi na krótki termin? Nikt nie będzie od turystów wymagał OC. Jednak dla nich też jest rozwiązanie. Jeśli turyści są z Polski, można podjąć wobec nich kroki prawne za dokonane zniszczenia. Natomiast jeśli turysta jest z zagranicy, to niestety zostajemy sami z tym teraz kolejny temat. Jeśli nie kaucja, to co? Jak zabezpieczyć się przed szkodami spowodowanymi przez najemców?Mimo wszystko wynajmujący na krótki termin też nie są pozbawieni zupełnie pomocy. W grę wchodzi ubezpieczenie w formule all risk, czyli od wszystkich nazwy może być myląca, bo spora część Towarzystw posiada coś takiego w ofercie. W szczegółach znacznie się różnią. Są jednak na rynku produkty, które pozwolą uzyskać odszkodowanie właśnie za szkody spowodowane przez turystów. To jest „ratunek” dla tych, którzy kupują ubezpieczenie dla mieszkań wynajmowanych na dłuższy i krótki termin. W tym przypadku znowu składka wzrasta do 50-60 zł w zależności od całej wartości w skali roku. Więc to nie są kwoty, które trzykrotnie zwiększają nam ubezpieczenie. Zdecydowanie jednak zwiększają nasze bezpieczeństwo przy wynajmie krótkoterminowym. Jak właśnie mówiłem, nie mamy kaucji, ale mamy właśnie ubezpieczenie w formule ALL RISK. Dla mieszkań wynajmowanych na krótki termin, rewelacyjna sprawa. Podpowiem również, że takie ubezpieczenie świetnie sprawdza się w naszych prywatnych nieruchomościach. Szczególnie jeśli mamy małe dzieci, bądź tego typu produktów otrzymamy odszkodowanie, jeśli dziecko, bądź zwierzę, czy my sami zniszczymy telewizor, laptop czy telefon. Tego typu rzeczy również mogą być objęte ubezpieczeniem w formule ALL RISK. Czy można uzyskać odszkodowanie za szkody spowodowane przez turystów?W tym przypadku mamy jeszcze dwa, trzy dodatki. Home assistance, czyli ubezpieczenie pomocy domowej. Upraszczając, możemy sobie w przypadku wystąpienia awarii zamówić usługę hydraulika, elektryka, ślusarza, informatyka, majstra od pralek, czy jakiegoś innego typu sprzętu AGD. W ramach posiadanej puli ubezpieczenia są to trzy, cztery wizyty w roku. Składka za takie ubezpieczenie wynosi od 20 do 50 zł, a koszt jednej wizyty hydraulika to zaczyna się od 150-200 zł. Ale UWAGA. Miałem taką sytuację. Dosyć niefajna sprawa, bo przeciekał brodzik. Okazało się, że ciekł dlatego, że najemcy nie zadbali o sylikon przy płytkach. Był on zagrzybiały i to spowodowało, że ten sylikon zaczął przepuszczać takim wypadku, mimo tego, że miałem HOME ASSISTANCE nie dostałem odszkodowania od firmy. Nie było żadnego uszkodzenia pod brodzikiem. Więc mimo ubezpieczenia, musiałem zapłacić za całą teraz mam zapis w umowie, który mówi wprost, że jeżeli taka sytuacja się powtórzy, jeżeli najemcy nie będą dbać o czyszczenie tych uszczelek, albo nie będą ich traktować środkiem przeciwgrzybicznym, to przy następnej takiej sytuacji ja koszt naprawy zrzucę na nich. Właśnie. To jest jak najbardziej ok. Przy czym, tak jak mówiłem, to ubezpieczenie działa w przypadku awarii. Ciężko takie „eksploatacyjne niedbanie” nazwać awarią. Gdyby ci pękł wężyk, bez najmniejszego problemu odszkodowanie byś otrzymał. Kolejne ubezpieczenie: ubezpieczenie ochrony prawnej. Za niewielką kwotę możemy mieć zabezpieczoną pomoc prawnika. W różnych zakresach, od umowy wynajmu poprzez pisma windykacyjne, pisma przedsądowe, aż po reprezentację na etapie sądowym. Za niewielką kwotę, 5 zł czasami 10 zł, mamy ochronę prawnika. Ostatnią częścią dodatków z tej grupy mającą przeciwników i zwolenników jest: przedłużona gwarancja. Każdy, kto kupował sprzęty elektroniczne w supermarkecie, na pewno słyszał sakramentalne pytanie: „Czy nie chce pan dokupić dodatkowej gwarancji na 5 lat?”. Jest to podstawa wszędzie. Nie jest to najtańsze rozwiązanie. Nie ukrywajmy, że cena takiej gwarancji może wynosić 1/3 całego mienia. Na podobnej zasadzie mi większość działa dopiero od trzeciego roku. Czyli od trzeciego roku posiadania sprzętu dopiero zaczyna działać ta przedłużona gwarancja. Z drugiej strony każdy z nas się zgodzi z tym, że aktualna żywotność sprzętów elektronicznych wynosi nie wiele dłużej niż jej gwarancja. Warto to rozważyć. Czasami cena jest duża, ale pozwoli nam uzyskać nowy sprzęt bądź odpowiadający tamtemu. Ostatni zakres dodatków do mieszkań wynajmowanych to jest nowinka: ubezpieczenie od utraty czynszu. Nie jest to jednak rozwiązanie wszystkich problemów, jak niektórzy mogliby sobie wyobrażać. Wynajmujemy i mamy święty spokój, niczym się nie przejmujemy. Ubezpieczyciel nam zapłaci, a my wciąż jesteśmy w grze. Nie, tak nie jest. Dwa towarzystwa w tym momencie proponują takie ubezpieczenie. Podstawowe ich punktami są zbieżne. Ubezpieczyciel wypłaci trzy kolejne należności, trzy kolejne to są ubezpieczyciele?Staram się unikać nazw, ale tu mogę powiedzieć, bo są to wybitne wyjątki: CONPENSA i wypłatę z ubezpieczenia równowartość trzech miesięcznych czynszów, w sytuacji gdy, na przykład mieszkanie nie nadaje się do zamieszkania z powodu pożaru lub zalania. PZU poszło o krok dalej, bo wprowadziło też możliwość pokrycia czynszu w przypadku zalegania z płatnościami przez najemców. Oczywiście pod odpowiednimi warunkami, po odpowiednim czasie. PZU wprowadziło to w lutym, więc jest to nowość na rynku i nie jestem w stanie powiedzieć, jak będzie wyglądała likwidacja szkód. Jak to będzie działać? Nie taką przyjemność w PZU zapłacimy (za sam dodatek) 200 zł składki ciekawy, na jakich warunkach PZU oferuje to ubezpieczenie. Chętnie dowiem się trochę więcej. Szczególnie teraz, kiedy właściciele mogą mieć obawy, że najemcy nie będą płacić. Co jeżeli mój najemca straci pracę? Jakie będą dokładnie zapisy warunkujące wypłacenie takiego odszkodowania. Szkoda, że dzisiaj nie możemy przekazać takiej troszkę dokładniejszej wiedzy na ten jest taka potrzeba, to ja posiadam odpowiednie zapisy umów ubezpieczenia w tym zakresie. Mogę wam udostępnić. Ubezpieczenie oferowane Compensę jest specjalnie przygotowane dla stowarzyszenia Mieszkanicznik. Nie wiem, czy osoby z zewnątrz mogą z tego tez korzystać. Musiałbym to sprawdzić. Przy okazji chciałbym wspomnieć o podnajmie. Prowadząc podnajem, też powinniśmy mieć ubezpieczenie. Myślę, że nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że chodzi o OC Działalności gospodarczej. To jest podstawa, to musimy mieć. W zależności od tego, jakie czynności wykonujemy, jaki mamy układ finansowy z właścicielem, kto finansuje remonty. Ubezpieczenie mieszkania wykupione przez właściciela, chroni nie tylko mienie właściciela. Jeśli my płacimy za ścianki działowe, za łóżka, za lodówkę, to w przypadku jakiegoś pożaru, właściciel ze swojego odszkodowania nie dostanie za te sprzęty. My jeśli nie mamy swojego ubezpieczenia, również nie dostaniemy. Warto więc w wynajmowanym przez nas mieszkaniu ubezpieczyć tylko i wyłącznie nasze sprzęty. Nie ubezpieczamy całego mieszkania, tylko sprzęty, które do tego mieszkania wnosimy. I jedna, bardzo, bardzo ważna rzecz. Porozmawiajcie ze swoimi właścicielami mieszkań, które podnajmujecie, jakie oni mają zawarte umowy ubezpieczenia swojego mieszkania. W jakich firmach mają ubezpieczenie i jakie są jego warunki. Część Towarzystw wprost wyklucza możliwość objęcia ochrony ubezpieczeniową mieszkań, które są wykorzystywane do podnajmu. Oznacza to, że w przypadku wystąpienia szkody, no i ujawnienia, że mieszkanie jest podnajmowane, niestety żadne odszkodowanie nie jest wypłacane. Zwróćcie na to dosyć istotna informacja. Możemy się czuć zabezpieczeni, a tak naprawdę może być zweryfikować, czy dane Towarzystwo dopuszcza możliwość podnajmu. Chciałbym jeszcze tylko pokrótce wspomnieć jeszcze o ubezpieczeniu na życie i zdrowie. Myślę, że w obecnej sytuacji może to być inwestorom przydatne. Ubezpieczenie utraty dochodów w obecnej sytuacji może być tak naprawdę istotne, ale związane oczywiście z przebywaniem na „zwolnieniach”. Pomijając wszystkie dobrodziejstwa, które otrzymamy z ZUSU, wydaje mi się, że warto samemu dodatkowo zadbać o zabezpieczenie. Część Towarzystw oferuje taki rodzaj ubezpieczenia i może nam zapewnić wypłatę np. 65% średniego wynagrodzenia w momencie przebywania przez nas na L4. Oczywiście pod pewnymi warunkami. Jednak jeśli doznamy poważnego urazu, poważnego złamania, poważnego zachorowania, to przez kilka miesięcy będziemy otrzymywać świadczenie od ubezpieczyciela. Przykładowo, takie wyliczenie: osoba rocznik ‘81. Jeśli chciałbym z Towarzystwa otrzymywać w przypadku zachorowania, bądź bardzo poważnego złamania, 4 000 zł miesięcznie, przez kilka kolejnych miesięcy, to składka wyniesie mnie 500 zł rocznie. Przy jakieś szerokiej działalności nie jest to aż tak co jeżeli ktoś straci pracę?Istnieje produkt, który zabezpiecza nas na wypadek takiej sytuacji i działa podczas brania kredytu. Część banków dokłada ubezpieczenie od utraty tego co ja pamiętam, jest tylko na 3 tak. Wychodzą z założenia, że nie można być dłużej bezrobotnym. Nie wiem, czy ja zwykły Kowalski na etacie mogę takie ubezpieczenie kupić. Nie sprawdzałem tego nigdy. Aż tak ubezpieczeniami życiowymi i zdrowotnymi się nie zajmuję. Nie chcę nikogo wprowadzać w błąd. Wrócę jeszcze do ubezpieczeń życiowo-zdrowotnych. Zwróćcie uwagę na ubezpieczenia oferowane przez banki oraz przez niektóre Towarzystwa. Część początkujących inwestorów kupuje mieszkania na kredyt. Być może bank zachęca do wykupienia również ubezpieczenia na życie za swoim pośrednictwem. Możemy trafić świetnie, ale możemy trafić na produkty, które wyglądają pięknie, mamy bardzo niską spłatę, ale składka jest przez 3-6 lat. W każdym kolejnym okresie w związku z przybywaniem nam lat składka może wzrastać. Spotkałem się wielokrotnie z umowami, gdzie po 15 latach składka wzrastała kilkukrotnie w stosunku do tej pierwotnej, którą widzieliśmy w ofercie banku, czy też w Towarzystwie Ubezpieczeń. Zwracajmy na to uwagę. Są produkty, przy których przez cały okres kredytowania, cały okres trwania ubezpieczenia płacimy stałą składkę. I ostatnie: poważne zachorowania. Warto zwrócić uwagę na ten dodatek, szczególnie teraz w dobie szalejącego wirusa. Poważne zachorowanie, czyli w przypadku wystąpienia określonej choroby z listy (wszystko jest zdefiniowane) możemy dostać konkretną kwotę, albo otrzymywać stałą comiesięczną rentę. Myślę, że wirus nam troszeczkę rozruszał rynek od tego typu ubezpieczeń. Dziękuję Ci Marcin, za wyczerpujące omówienie ubezpieczeń niezbędnych w inwestowaniu w nieruchomości na wynajem. Myślę, że przybliżyliśmy ten temat początkującym i nie tylko inwestorom, na tyle, że będą wiedzieli już, w jaki sposób zabezpieczyć swoje przyszłe i obecne słuchać PodcastuDzisiejszy odcinek znajdziesz na górze wpisu. Możesz go również odsłuchać w aplikacjach do odsłuchiwania podcastów oraz na moim kanale Pojetyczny Inwestor na YouTube. Zakup nowego mieszkania coraz częściej staje się celem osób, które marzą o własnych czterech kątach. Jednak poza nabyciem nowego mieszkania trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię, jaką jest ubezpieczenie nieruchomości. Kiedy możliwe jest ubezpieczenie nowego mieszkania i w jaki sposób tego dokonać? Ubezpieczenie nowego mieszkania Nowe mieszkanie to ogromny

Malwina Wrotniak2011-04-12 06:00redaktor naczelna 06:00Jeżeli nie wiem, jak się śmiejesz, co robi twoja siostra i jeśli nie byłeś u mnie w domu, nie ma mowy o wspólnych interesach. W tym kraju praktycznie każdy ma oszczędności - mówi Mateusz Kotowski mieszkający w stolicy Wietnamu, Hanoi. Malwina Wrotniak, Panie Mateuszu, jak się trafia z NBP wprost do Wietnamu? Chciał Pan wdrażać kontakty z Azją w Banku, ale żeby się od razu przeprowadzać? Mateusz Kotowski: Z NBP do Wietnamu najlepiej jest pojechać na lotnisko, a potem samolotem... (śmiech) A poważnie - w ramach komunikacji wewnętrznej banku, co było moim zadaniem, pod wpływem kolejnych wyjazdów do Azji i z pomocą Departamentu Kadr udało mi się zorganizować zajęcia z języka mandaryńskiego... Niesamowite było to, że na początku zgłosiło się ponad 70 osób, potem grubo ponad 100... Ale to był tylko jeden z elementów. Mateusz Kotowski / Ówczesny wiceprezes NBP - prof. Rybiński - proponował rozszerzenie wiedzy ekonomistów w Polsce na temat Azji. Nie znalazło to podówczas poparcia, również w NBP. Azja była traktowana jako egzotyczna ciekawostka, czego myślę, że możemy żałować, bo teraz to Azja dyktuje warunki współpracy, a współpracą w naszym rozumieniu tak naprawdę nie jest już zainteresowana. Teraz transfer wiedzy jest dosyć jednostronny, a system ochrony informacji gospodarczych jest jak półprzepuszczalna membrana - my dajemy i nic nie dostajemy w zamian. Obudziliśmy się trochę za późno. Obudzimy się jeszcze kilka razy i będziemy równie zaskoczeni. Ja sam w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że jeżeli chce się uczyć Azji, to muszę tam pojechać. No więc pojechałem. Znam niejednego fascynata Dalekiego Wschodu, większość z nich mówi jednak o Korei, Indiach, Japonii. Skąd się Panu wziął ten Wietnam? Jak większość rzeczy na tym świecie, to kwestia przypadku. Pierwsza podróż do Azji wzięła się z rozmowy w stylu „a szkoda, że nie zrobiliśmy tego i tamtego”. Jednym z Wielkich Nierealizowanych Planów była włóczęga po Azji. W pewnym momencie przyjaciółka zapytała: no właśnie, czemu? Po godzinie bilety były zarezerwowane. To wspaniały moment, kiedy nagle, za pomocą jednego słowa zaczynasz realizować to, co zawsze było jedynie marzeniem. "Mężczyźni? Cóż... Spora ich część siedzi całymi dniami na ulicy, pijąc zieloną herbatę, paląc i jeżdżąc na motorkach." / thetaXstock Wydaje mi się, że większość naszych marzeń tworzymy w taki sprytny sposób, żeby przypadkiem nigdy ich nie zrealizować. Sam Wietnam to przypadek. Było to chyba związane z filmami, pod wpływem których byłem w tym czasie („Upadłe Anioły” Wong Kar Waia i „Cyclo” Tran Anh Hunga). Podróż zaczęliśmy od Hongkongu, potem Chiny, ale tak naprawdę Azji odpowiadającej naszym wyobrażeniom zakosztowaliśmy dopiero w Wietnamie. To miejsce zdecydowanie mniej hermetyczne, zawsze przyjaźniejsze dla turysty, którym byłem w tym czasie. Wietnam był trzeci w kolejności, ale to była pierwsza miłość. Socjalistyczna Republika Wietnamu, w oryginale: Cộng hòa xã hội chủ nghĩa Việt Nam. Cóż... Zapytam tylko: jak Pan sobie radzi z tamtejszym językiem? Różnica pomiędzy językami zachodnimi a językami Azji to przede wszystkim tonalność. Zdecydowana większość słów to pojedyncze sylaby, ale wymawiane w zależności od znaczenia z różną intonacją. My, Europejczycy, jesteśmy „głusi” pod tym względem. Na początku trudno rozróżnić i pojąć tony. A potem jest jeszcze trudniej, jeśli chce się tego używać. O ile w chińskim mamy 4 tony, to w wietnamskim 6... Oprócz tego niektóre rzeczy wymawia się w taki sposób, że boję się złapać kontuzję języka. Ja jestem na poziomie „cześć, daj ciepła herbata”. Na szczęście na co dzień pracuję w otoczeniu anglojęzycznym. Powoli chłonę i zaczynam rozumieć niuanse i żarty, ale wciąż nie palę się do wnikliwego studiowania. Ile razy był Pan wcześniej w Azji, nim został tam na dobre? Dwa razy. Pierwszy raz wspomniany Hongkong, Chiny i Wietnam, drugi raz - Wietnam i Kambodża. Teraz, za trzecim razem, już tu zostałem. To duża odwaga, żeby kupować bilet w jedną stronę. Nie było obaw? Być musiały. To wyłącznie kwestia rozumienia istoty podejmowania decyzji i istoty samych decyzji. Tak mi się wydaje. Po pierwsze nie ma znaczenia, jaką decyzję się podejmie, ważne jest tylko, że podejmując ją, bierze się na siebie wszelkie jej skutki, odpowiedzialność. Drugą rzeczą jest fakt istoty decyzji – przecież nie obcinam sobie głowy. Jeśli się nie uda, wrócę na tarczy do znajomej mi kultury i będę robić mniej więcej to, co wcześniej. Mamy samoloty, które latają w obu kierunkach. Obawy związane były z tym, co tracę. Sztuka dokonywania wyboru jest umiejętnością tracenia – tracenia tej drugiej opcji. Zostawiłem tu pracę, czego nie żałuję, ale też ludzi, których kocham. To było najtrudniejsze. Postawił Pan na Hanoi, bo zwykle stolica równa się największym możliwościom? Postawiłem na Hanoi, bo tu dają najlepszą na świecie zupę. (śmiech) W Wietnamie Hanoi to wprawdzie stolica, ale nie jest to centrum biznesu. Tu jest kultura, nauka, administracja państwowa i wszystko, co wokół tego. Robi się tu interesy na poziomie minimum krajowym albo po prostu obsługuje się obywateli, na przykład sprzedając zupę. Biznes w Wietnamie to Sajgon. W Hanoi Polacy (nie licząc polskiej ambasady) to mniej niż dziesięć osób. W Sajgonie jest ich minimum setka. Biznes. Stolica kraju to znakomity punkt wyjściowy. Znakomity i drogi. Na początku, po zderzeniu teorii z praktyką pojawił się szok cenowy? Jakkolwiek rozumiany. Tak. Cokolwiek sobie wyobrazimy, będzie zupełnie inaczej. W naszych stereotypach Wietnam to bieda, chatki, ewentualnie tandeta i „kuciak w 5 smakach”. Tymczasem porównując wartość netto przeciętnego mieszkańca Hanoi z przeciętnym mieszkańcem Warszaw,y okazuje się, że biedniejszy jest ten ostatni… "Tutaj nie działa CV ani ewentualny profesjonalizm. Tutaj liczy się to, kogo znasz." / Praktycznie nie ma tu instytucji kredytu. Nieruchomości są droższe niż w Polsce. Wprawdzie ludzie mniej zarabiają, ale o wiele więcej oszczędzają, przez co mają zdecydowanie wyższą siłę nabywczą. Każdy motor, który widzimy na ulicach Hanoi jest kupiony za gotówkę: od do USD. Każdy samochód jest co najmniej dwukrotnie droższy niż w Polsce (zaporowe cła rządu świadomego fatalnej infrastruktury, dla której większa ilość aut byłaby katastrofą). Mieszkania i domy – za gotówkę. Każdy ma oszczędności. Pieniądze cyrkulują w ramach rodzin. Do tego niskie podatki, praktycznie brak czynszów, niewiarygodna zdolność do przetrwania i stąd te wszystkie miliony sklepików w mieście. Bezrobocie tutaj to abstrakcja. Nie masz zatrudnienia? Idziesz na targ, kupujesz w hurcie 100 par kapci i łazisz z tym po mieście, aż sprzedasz. Z drugiej strony duża rotacja pracowników wpływa na jakość obsługi. To często frustruje. Tutaj wszystko jest kupione za pieniądze, które już zostały zarobione i odłożone. Tak, to mnie zszokowało. To teraz bardziej technicznie – jak Pan sobie to wszystko zorganizował – mieszkanie, pracę – żeby w miarę łagodnie wylądować w tej szokującej wietnamskiej rzeczywistości? Jakich formalności trzeba było dopełnić jeszcze w Polsce wiedząc, że zostanie w Wietnamie na dłużej? Wiza, ubezpieczenie i zdrowie. Reszta to mozolna praca. Na początku znalazłem pokój do wynajęcia per internet, w rodzinie wietnamskiej (wielojęzycznej, dziadek - dziennikarz, mama - pracownik uniwersytetu, córka studiująca na dwóch kierunkach). Wspaniali ludzie, czułem się jak w domu. Ubezpieczenie w dobrej firmie, warto zapłacić więcej, polecam firmy prawdziwie międzynarodowe z przedstawicielstwem w Azji, z listą potwierdzonych szpitali itp. 2011 to w Wietnamie Rok Kota / thetaXstock Przed wyjazdem warto się zaszczepić na żółtaczkę, ale prywatnie nie polecam zbytniej przesady. Wielu turystów przyjeżdża tu, łykając antybiotyki i tabletki antymalaryczne, przez co są permanentnie niewyspani, przemęczeni i osłabieni. Sam wprawdzie wożę duża apteczkę, w której mam strzykawki, szwy, wypełnienia dentystyczne itp., ale uważam, że istotniejsza jest świadomość tego, co jest naprawdę niebezpieczne, niż bezmyślne szprycowanie się wszelkimi szczepionkami typu szczepionka przeciw japońskiemu zapaleniu mózgu. Z pracą było trudniej. Tutaj nie działa CV ani ewentualny “profesjonalizm”. Tutaj liczy się to, kogo znasz. Na początku nie znałem nikogo. Minął rok, zajmuję się zarządzaniem projektowym, pracuję w firmie wietnamskiej z pierwszej dziesiątki biur architektonicznych w tej części Azji, zajmuję się tym, na czym się znam, cieszę się wstając do pracy każdego ranka. Rok na to pracowałem. Dziś, po tym roku, co by Pan zmienił w całej akcji przygotowawczej? Trudno mi to oceniać z perspektywy roku, to wciąż ruchomy grunt. Osiąść gdzieś, zapuścić korzenie to kwestia bardziej dekady niż roku. Oczywiście widzę, że błędem było to, jak szukałem pracy, ale z drugiej strony trudno zbudować networking życzliwych ci osób za pomocą internetu. Serwisy społecznościowe to w mojej opinii zabawki dla aspirujących. Nikt nie zaufa na podstawie profilu w sieci. Wpływowi ludzie nie używają tych narzędzi służbowo. Tak więc, gdybym wiedział to, co wiem teraz, to od razu zapukałbym do właściwych drzwi. Ale że wiedzieć nie mógłbym, to pewnie zrobiłbym to samo, co zrobiłem, może tylko trochę efektywniej – uczymy się całe życie. Wiem, że jest Pan przeciwnikiem porównywania Azji do Europy. Tyle tylko, że poprzez odniesienia łatwiej czasami zrozumieć to, co zupełnie nieznane. Faktycznie, żyje się Panu w Wietnamie tak totalnie inaczej? Tak, ma Pani rację, odniesienia to nasze jedyne narzędzie zrozumienia odmienności. Ale z drugiej strony jego niedoskonałość polega na tym, że porównując, opieramy się na znanym nam systemie wartości, a tu przecież właśnie o przewartościowanie chodzi. "Nie masz zatrudnienia? Idziesz na targ, kupujesz w hurcie 100 par kapci i łazisz z tym po mieście, aż sprzedasz." / Weźmy na przykład kolację. Tutaj to nie jedzenie, a krąg znajomych spotykających się przy garze z gotującym się rosołem. Cała ceremonia to gotowanie różnych różności. I wzajemne obdarowywanie się nimi. Czyli nie jemy, a budujemy relację. To się nazywa kolacja. Sama struktura języka i kultura Azji też ma znaczenie. Semantyka tego co i jak się tu mówi jest inna, niż to co my wiemy i znamy. Jeśli ktoś mówi “tak”, to wcale nie oznacza zgody. Nauczyłem się jak na razie jednego: porównania są dobre, jeśli istnieje wspólny mianownik. Tutaj go nie ma. Stąd frustracja turystów domagających się znanych im standardów. Przeciętnemu Polakowi Wietnam kojarzy się ze Stadionem Dziesięciolecia. Tymczasem tamtejsza gospodarka wykracza poza stadionową ofertę, ba, zdaniem niektórych wyrasta na potęgę. Zwykli mieszkańcy gotowi potwierdzić tę opinię zagranicznych inwestorów? Przeciętny Polak i jego pies mają przeciętnie trzy nogi... Wspomniałem o kwestii bogactwa i majętności wcześniej, ale spróbujmy może bardziej na przykładzie. Gdyby porównać przeciętną (z tej samej klasy średniej) rodzinę Pana Truonga z Hanoi i Pana Kowalskiego z Tarchomina w Warszawie, to wygląda to tak: Pan Truong - oszczędności 30 tys. USD, dom za 340 tys. (wartość rynkowa), 3 motory średnio po 3 tys. każdy, córka na studiach w Nowej Zelandii, miesięczne wydatki pochłaniają około 60% zarobków. Pan Kowalski - oszczędności 2 tys. USD na czarną godzinę, dom na 26-letni kredyt do spłacenia (własność banku), pomijam wartość rynkową, która w międzyczasie spadła, samochód 6 tys. na kredyt do spłacenia w 4 lata, córka w podstawówce na Tarchominie, dodatkowe zajęcia z języka angielskiego, brak ciekawych (jakichkolwiek) perspektyw emerytalnych (a jeśli zostanie kilka rat za dom do spłacenia?), wydatki miesięczne to 100% dochodów... balansując na linii spirali zadłużenia i wiecznego stresu. "Każdy motor, który widzimy na ulicach Hanoi jest kupiony za gotówkę" / fot. Mateusz Kotowski Córka Pana Truonga zaopiekuje się rodzicami, kiedy będą starzy, dostanie dom, oszczędności, będzie znała dwa języki (mandaryński i angielski), wyjdzie za mąż wyłącznie za osobę z co najmniej porównywalnym posagiem. Córka Pana Kowalskiego dostanie pracę w urzędzie miasta, nie będzie używać języka obcego, weźmie kredyt i wyjdzie za mąż za naczelnika gminy, z którym zamieszka w domu za kredyt na 30 lat...mieszkanie po rodzicach wolne od hipoteki odziedziczą dopiero wnuki... Ekonomia to również stan umysłu i zasady społeczne. W Stanach, kraju superkapitalistycznym, strata prywatnego banku pokrywana jest z pieniędzy podatników (tzw. bailout). Taki trochę socjalizm… W Wietnamie, kraju socjalistycznym, masz dokładnie tyle, ile zarobisz, wygenerujesz, odłożysz. Państwo ci tego nie zabiera. Taki trochę kapitalizm… Wyczytałem w jakimś raporcie PricewaterhouseCoopers, że Hanoi to najdynamiczniej rozwijające się miasto na świecie (w odniesieniu do PKB). Nie wiem, czy tak faktycznie jest, ale rozwój widać i to bardzo. Nowe dzielnice biznesowe powstają tu szybciej niż budynki w Polsce, nie wspominając o autostradach. Owszem, infrastruktura jest absolutnie niedopasowana do rosnących w tym tempie potrzeb, ale ze spokojem patrzę w przyszłość tego regionu - jeśli będzie to naprawdę potrzebne, to coś wymyślą, a potem natychmiast to zrobią. Skoro już jesteśmy przy inwestycjach i interesach - jak silna dalekowschodnia kultura i tradycja objawia się w korporacyjnych zwyczajach i biznesie? Rozmów tutaj nie prowadzi się w znanym nam zwyczaju: „Dzień dobry, robię to i tamto, to moja oferta, proponuję tyle i tyle, proszę zadzwonić, do widzenia”. Tutaj interesy zaczyna się od wprowadzenia, które wyjaśnia, na ile jest to zaufana osoba. Potem rozmowy dotyczą wszystkiego, ale nie istoty biznesu. Rozmawia się tu o rodzinie, kraju, pieniądzach, ludziach itp. Po jakimś czasie zaproszenie na karaoke czy do domu, co oznacza wyróżnienie i wtedy pod koniec można wspomnieć o możliwości robienia wspólnych interesów. Nie rozumieją tego Europejczycy, którzy wpadają jak grom do biura i chcą od razu oferować. Jeżeli nie wiem, jak się śmiejesz, co robi twoja siostra i jeśli nie byłeś u mnie w domu, to nie ma interesów. Inna jest też forma komunikacji. Dla nas bardziej chaotyczna, ale zdecydowanie pełniejsza w szczegóły i niuanse… Nie polecam przyjazdu z biegu, żeby wejść na tutejszy rynek. Polecam zaznajomienie się z kulturą. A jak to w ogóle jest z pracowitością u Wietnamczyków? Ludzie są tu pracowici. Chociaż poprawka: kobiety są pracowite, od rana do wieczora na etacie, wieczorem zajmują się domem, gotują, sprzątają, opiekują się dziećmi. Mężczyźni? Cóż... Spora ich część siedzi całymi dniami na ulicy, pijąc zieloną herbatę, paląc i jeżdżąc na motorkach. W azjatyckim niebie twoja żona jest Wietnamką, w azjatyckim piekle masz męża Wietnamczyka. Fakt, to generalizm, bo elitę kraju stanowią jednak mimo wszystko mężczyźni, ale to relatywnie niewielka grupa. Uderza hierarchiczność patriarchalna, naleciała z kultury chińskiej. W chińskim alfabecie znak, który przedstawia człowieka i mężczyznę jest taki sam: dwie kreski symbolizują stojącą postać. Znak, który oznacza kobietę jest podobny do Z: oznacza postać, która zbiera ryż lub klęczy przed mężczyzną... ale to się powoli zmienia. Taki układ najdłużej pozostanie pewnie w miejscach podobnych do Sa Pa. To podobno takie wietnamskie Zakopane, z zapierającymi dech górskimi widokami na pola ryżowe i mieszkańcami w ludowych strojach. Ale inna część kraju chyba przyłączyła się już do biegu po amerykański styl życia? Tak, daje się to zaobserwować. Podejrzewam, że iPhone’ów w Wietnamie jest kilka razy więcej niż w Polsce i to nie tylko ze względu na liczbę ludności. Marka osiąga tutaj rangę kultu… Czy Wietnamczycy, zdaniem Pana, dadzą się łatwo skusić na zachodni styl życia? I tak, i nie. Zeklektyzują – wezmą, co będzie OK, resztę zignorują. Połączą ichnią tradycję z tym co praktyczne. To jak z kuchnią francuską, która przybyła do Wietnamu - mamy bagietki, pate, ale to tylko jeden z elementów kuchni. Ten eklektyzm rządzi w każdej sferze życia czy niektóre dążenia Wietnamczyków są tradycyjne i od lat niezmienne? Trudno mi wejść w umysł Wietnamczyka, mogę tylko powiedzieć, o czym mówią, że marzą. Nihil novi - samochód, dużo pieniędzy, rodzina, jeszcze więcej pieniędzy, nowszy iPhone. Ale co ciekawe – także ślub i dobra, tradycyjna żona, mąż. Zaznał Pan już w Wietnamie smaków, kolorów, obrazów. Czego jeszcze nie zdążył? Gdybym wiedział, czego nie zaznałem, to bym pewnie właśnie tego zaznawał. (śmiech) Rok to mało, żeby dobrze poznać kraj. Ale wystarczy, żeby doświadczyć wszystkich ważniejszych aspektów kulturowych. Religii, polityki, ekonomii, roli rodziny, stylu życia, subkultury, codziennych zwyczajów. Problem polega na tym, że ja wciąż tkwię w zawieszeniu pomiędzy światem turystów, którzy są tu tylko na chwilę i oglądają wersję demo a mieszkańcem, który ma tu dom. Nie będę nigdy w pełni częścią tej społeczności, ze względu chociażby na kolor skóry, ale mogę się faktycznie nieskończenie zbliżać do zrozumienia istoty tej rzeczywistości. Czego sobie szczerze życzę. Dziękuję za

Pan Kowalski chciał kupić auto, które kosztowało 16800zł. Obliczył, że jeśli będzie zarabiał 20% więcej i odkładał połowę swojej pensji, to potrzebną kwotę zdobył by w 8 miesięcy. Zapisz wszystkie obliczenia.

2/4 Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze fot. Łukasz SobieralskiPoprzednieNastępne Jeszcze do niedawna Józef Kowalski mieszkał w dwupokojowym mieszkaniu w bloku, teraz jego domem jest ford mondeo. Zobacz równieżPolecamy

Co możemy ubezpieczyć w PZU? Przede wszystkim pamiętajmy, że mieszkanie to nie tylko lokal, w którym mieszkamy. Ubezpieczając mieszkanie, ochrona obejmuje również piwnicę, komórkę (pomieszczenie), a nawet miejsce garażowe, czy postojowe w podziemiach budynku - o ile oczywiście należą do właściciela mieszkania. A to nie wszystko.

Rodzina z problemami Jakub Buszko cierpi na porażenie lewostronne i nie widzi na jedno oko. Przeszedł już kilka operacji. Całe życie opiekowała się nim matka. Obecnie 72-letnia pani Liliana jest coraz słabsza i sama podupada na zdrowiu. - Przez lata staraliśmy się wszystko robić sami, nie jesteśmy przyzwyczajeni do proszenia o pomoc. Teraz jest trochę ciężej, bo mama źle się czuje – mówi pan Jakub. Koszty leczenia i rehabilitacji były tak duże, że rodzina zadłużyła swoje poprzednie mieszkanie. Pomoc krewnym zaoferowała kuzynka, która mieszka za granicą. Kobieta siedem lat temu udostępniła im swoje mieszkanie. - Przez administrację docierały do mnie skargi na to, że to mieszkanie nieładnie pachnie. Że lokatorzy nie spełniają standardów. Nie spodziewałam się, że to będzie aż tak eskalowało. Czy to mieszkanie jest bardzo czyste? Nie, ale przecież oni mają swoje ograniczenia. Jeżeli ktoś jest osobą niepełnosprawną, a mimo tego stara się wyprowadzić psa, czy wyrzucić śmieci, to robi tyle, ile może – przekonuje Karolina Kowalska-Staśkiewicz. Smród, jaki rzekomo wydobywa się z tego mieszkania, ma uniemożliwiać normalne życie sąsiadom rodziny Buszko. Większością głosów wspólnota mieszkaniowa przyjęła uchwałę, która pozwala na skierowanie sprawy do sądu i zlicytowanie mieszkania, które zajmuje rodzina. - Na początku sąsiedzi mówili, że po prostu tu nie pasujemy. Potem, wprost, że od nas śmierdzi – ubolewa pani Liliana. - Do tej pory, przez 40 lat życia, myślałem, że moim problemem jest przemieszczanie się i słaby wzrok. Nigdy nie przypuszczałem, że śmierdzę – dodaje pan Jakub. Decyzja o skierowanie sprawy do sądu podzieliła mieszkańców osiedla. - Jak wracam do domu po pracy i zasiadam do obiadu, to cały ten smród stoi mi w gardle – przekonuje Waldemar Met. - To jest smród nie do opisania. Tak jakby pani stała nad rozkładającymi się zwłokami. Nie wyolbrzymiamy tego, ale sytuacja nas zmusiła do reakcji – dodaje Agnieszka Met. - Nie znam osobiście tych ludzi, mijałem ich wiele razy i nigdy nie czułem od nich fetoru ani brzydkiego zapachu. To próba zastraszenia ich – ripostuje Bartłomiej Kocznur. Brak uciążliwości Ośrodek pomocy społecznej, straż miejska ani sanepid nie dopatrzyły się nadmiernej uciążliwości. Rodzinie Buszko przyznano pomoc. Od ponad roku odwiedza ich osoba, która pomaga sprzątać mieszkanie. Zdaniem wspólnoty, to nie wystarcza. - Dostaliśmy pismo, że jest zebranie w naszej sprawie, na którym mamy się stawić. Właścicielka mieszkania obok wykrzykiwała, że trzeba nas eksmitować, że ona pójdzie do prokuratury – opowiada Jakub Buszko. I dodaje: - Podsunęli mi kartkę ze zobowiązaniem, że będę się mył, że będziemy wietrzyć mieszkanie. To było upokarzające, ale pomyślałem, że trzeba się jakoś z tymi ludźmi porozumieć. Do porozumienia jednak nie doszło. Pracownicy ośrodka pomocy społecznej i władze miasta są zbulwersowani działaniem wspólnoty. - Po raz pierwszy mamy do czynienia z taką sytuacją, żeby wspólnota tak traktowała jednego ze swoich mieszkańców. Jesteśmy zdziwieni, że podejmowane są aż tak poważne kroki. Wydaje nam się, że wystarczyłoby pomóc tej rodzinie i sprawdzić, czy w tym mieszkaniu wszystko z wentylacją jest w porządku, co należy do obowiązku wspólnoty – podkreśla Hanna Kułakowska-Michalak, zastępca burmistrza Piaseczna. - Brudu, fetoru, pluskiew, absolutnie w tym domu nie było. Nie roznosi się to na cały budynek. W moim odczuciu tym ludziom wyrządzono krzywdę. Nie można ich pomawiać, że smród jest nie do zniesienia. Tego nie ma – podkreśla Elżbieta Klimkowska, zastępca dyrektora Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Piasecznie. Uchwała w sprawie licytacji mieszkania została przyjęta 11 lutego tego roku. W tym samym dniu, podczas naszego spotkania z mieszkańcami, zarząd wspólnoty poinformował, że jednak wstrzyma się z wykonaniem uchwały i nie skieruje sprawy do sądu. Ośrodek pomocy społecznej pomoże odświeżyć mieszkanie i zapewni mediatora. - Chcemy się porozumieć z ludźmi. W języku japońskim jest taki termin „hibakusha”, który oznacza nieczystych. Tak się właśnie z mamą czujemy. Jakbyśmy wyrządzili sąsiadom wielką krzywdę, bo się tu wprowadziliśmy – komentuje Jakub Buszko. Przedstawiciele wspólnoty i pracownicy ośrodka pomocy społecznej już się spotkali. Z obu stron padły deklaracje pomocy i porozumienia.

Maciej : Pan Kowalski chciał ubespieczyć mieszkanie. Agent ubezpieczeniowy uwzględnił trzy zniżki Od Składki podstawowej. −5 % za kontynuację ubezpieczenia. − 10 % za zamontowanie drzwi przeciwwłamaniowych. −10 % za ubezpieczenie w tej samej firmie ubezpieczeniowej samochodu. proszę o rozwiązanie michał: Pan Kowalski chciał ubezpieczyć mieszkanie. Agent ubezpieczeniowy Pan Kowalski chciał ubezpieczyć mieszkanie. Agent ubezpieczeniowy uwzględnił trzy zniżki od składki podstawowej −5% ZA KONTYNUACJE UBEZPIECZENIA−10% ZA zamontowanie drzwi przeciwłamaniowych− 10% za ubezpieczenie w tej samej firmie ubezpieczeniowej samochodu. Agent naliczył też jedną zwyżkę w wysokości 15%, gdyż mieszkanie pana Kowalskiego znajdowało się na cześć składki podstawowej zapłacił Pan Kowalski za ubezpieczenie swojego mieszkania? 15 paź 09:05
Pan Kowalski ma działkę o kształcie figury, która znajduje się poniżej. Chciał całą działkę ogrodzić siatką, zostawiając 450cm wolnego miejsca na bramę. Oblicz: a) Ile siatki potrzebuje Pan Kowalski aby ogrodzić działkę? b) Oblicz pole działki.
BaKo Użytkownik Posty: 38 Rejestracja: 22 lip 2009, o 23:22 Płeć: Mężczyzna Lokalizacja: Bartoszyce Podziękował: 7 razy Pan kowalski Pan kowalski chciał wykupić ubezpieczenie swojego samochodu. Porównał oferty dwóch towarzystw ubezpieczeniowych: Towarzystwo A: zniżka za bezszkodową jazde: 40%; zwyżka za wiek samochodu: 30% Towarzystwo B: zniżka za bezszkodową jazde: 30%, zwyżka za wiek samochodu: 20% Podstawowa stawka ubezpieczeniowa w oby towarzystwach była taka sama. Oblicz, jaki procent stawki podstawowej musiałby zapłacić pan Kowalski wykupując polisę w towarzystwie A, a jaki - wykupując polisę w towarzystwie B, jeśli miałby zniżkę za bezszkodową jazdę i zwyżkę za wiek posiadanego samochodu. Wskaż korzystniejszą ofertę dla pana Kowalskiego. Nie moge ułozyć równania wyjsciowego ;/.. Prosiłbym o wskazówkę jak to zrobić. kaszubki Użytkownik Posty: 867 Rejestracja: 12 kwie 2008, o 13:35 Płeć: Mężczyzna Podziękował: 6 razy Pomógł: 78 razy Pan kowalski Post autor: kaszubki » 30 lip 2009, o 10:40 Jeżeli zniżka o np. 40% oznacza 60% ceny, a zwyżka o 20% oznacza 120% ceny, to: \(\displaystyle{ A= \frac{60}{100}* \frac{130}{100} = \frac{78}{100}}\), natomiast \(\displaystyle{ B= \frac{70}{100}* \frac{120}{100} = \frac{84}{100}}\). Więc panu Kowalskiemu bardziej opłaca się oferta A.
Czy mogę ubezpieczyć wynajmowane mieszkanie ze spółdzielni? Najemca ma prawo do ubezpieczenia nieruchomości, którą wynajmuje, również polisy grupowej ze spółdzielni bądź wspólnoty. Przy umowie najmu możliwe jest wykupienie dwóch polis dla tego samego domu lub mieszkania, po jednej dla właściciela i lokatora, chociaż polisy te

Barbara Sielicka2013-01-24 06:00publikacja2013-01-24 06:00Mieszkanie można ubezpieczyć od zalania, pożaru, uszkodzeń w czasie ulewy, przepięć w sieci energetycznej i wielu innych zdarzeń losowych. Ale nie w każdym przypadku umowa ubezpieczenia gwarantuje nam wypłatę pełnego ThinkstockO tym, że ochrona ubezpieczeniowa nie zawsze działa, wie wielu, którzy choć raz w życiu starali się uzyskać satysfakcjonujące dla siebie odszkodowanie od ubezpieczyciela. Skoro przez lata opłacamy składki, to w przypadku wystąpienia danego zdarzenia losowego oczekujemy stosownej rekompensaty. Niektórzy nie otrzymują jednak pieniędzy od ubezpieczyciela. Na przykład dlatego, że podczas podpisywania umowy nie zwrócili uwagi na pewne zapisy, które w przypadku wystąpienia szkody skutecznie blokują lub zmniejszają wypłacone odszkodowanie. Nasz czytelnik w liście do redakcji opisał nam swoją sytuację. W marcu ubiegłego roku podpisał on umowę z Towarzystwem Ubezpieczeń Wzajemnych TUZ. Ubezpieczył mieszkanie, w którym mieszka i którym się zajmuje na podstawie umowy użyczenia i upoważnień od właścicielki mieszkania – swojej czytelnik w trakcie zawierania umowy z agentem nie ukrywał, że nie jest właścicielem mieszkania. Agent uznał, że wszystko jest w porządku i wydał zalecenia, jak poprawnie wypełnić umowę. Dokumenty zostały podpisane, a nasz czytelnik zaczął opłacać składki. W październiku 2012 roku mieszkanie naszego czytelnika zostało zalane, zgłosił więc roszczenie o odszkodowanie. Towarzystwo podjęło decyzję o wypłaceniu odszkodowania jedynie za zniszczone ruchomości. Elementy nieruchome (które stanowią większą część szkody) nie zostały uwzględnione w wycenie z uzasadnieniem, że nasz czytelnik nie jest ich właścicielem. Zdaniem naszego rozmówcy agent podczas podpisywania umowy świadomie i z premedytacją wprowadził go w błąd. Dodatkowo to agent wypełniał mu druk umowy i zaznaczył naszego czytelnika jako zarówno ubezpieczającego, jak i ubezpieczonego.– Z tego co wiem, gdyby w rubryce z ubezpieczonym wpisał moją mamę, nie byłoby żadnego problemu. A tak płaciłem składki do bezzasadnie, jak się potem okazało, podpisanej umowy. Tracę nadzieję, że coś jeszcze można zdziałać w mojej sprawie. Niemniej chciałbym zwrócić uwagę na działanie agentów, dla których liczy się tylko prowizja – pisze się z Towarzystwem Ubezpieczeń Wzajemnych TUZ z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sprawy. Odpowiedzi udzieliła nam Justyna Woźnica z Departamentu Prawnego i Obsługi Zarządu. – Z dokumentacji zebranej w trakcie likwidacji wskazanej szkody oraz z ponownej analizy akt wynika, że Ubezpieczony nie jest właścicielem mieszkania, w związku z tym wypłacone zostało odszkodowanie za ruchomości domowe, które stanowią własność Ubezpieczonego. TUW TUZ nie mogło dokonać wypłaty odszkodowania na rzecz osoby, która nie jest właścicielem uszkodzonego mienia. Poszkodowany nie odwołał się od decyzji TUW TUZ, natomiast zgłosił roszczenia do ubezpieczyciela sprawcy – UNIQA – pisze Woźnica. Do sprawy domniemanej niekompetencji ich agenta nie chciała się odnieść. Po naszej interwencji w TUZ nasz czytelnik otrzymał telefon od pracownika towarzystwa, który zajmował się jego sprawą. – Pan w słuchawce stwierdził tak po prostu, że wypłacili tyle a tyle (trochę ponad 900 zł) i że zrobiliby dopłatę za jakiś procent części nieruchomej. Dopytywał, kto mieszka w mieszkaniu, kto płaci za czynsz, remonty itp. I uznał, że są skłonni zapłacić za malowanie, rozbiórkę i ponowny montaż szaf w zabudowie. Za podłogę nie będą zwracać, ponieważ nie jest moją własnością i nie my ją kładliśmy (jest po poprzednim właścicielu). Na moją deklarację, że koszt zakupu i położenia nowej podłogi poniosę ja, stwierdził, że w takim razie byliby skłonni wypłacić jakiś procent wartości paneli. Wspomniał o 50%, ale potem już tej kwoty nie powtarzał, jakby zastanawiał się, czy nie zaproponował za dużo – relacjonuje nasz nie padły jednak żadne konkrety. Głównie dlatego, że TUZ dopiero miał przygotować wycenę oraz dlatego, że w związku z odmową TUZ czytelnik ubiega się o odszkodowanie za część nieruchomą szkody od sprawcy szkody, to jest spółdzielni (spółdzielnia jest ubezpieczona w Towarzystwie Uniqa).Ponownie skontaktowaliśmy się z TUZ, jednak tym razem nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi ani komentarza w tej sprawie. Co na to prawnik?– Ubezpieczenie mieszkania od zalania i innych szkód jest ubezpieczeniem dobrowolnym. Dodatkowo, jak wynika z OWU, Ubezpieczającym jest osoba, która zawarła umowę ubezpieczenia, Ubezpieczonym natomiast osoba, na której rzecz umowa ubezpieczenia została zawarta: może nią zatem być zarówno Ubezpieczający, jak i inna osoba fizyczna, np. właściciel nieruchomości czy pojazdu. Możliwe jest takie ustalenie treści umowy, że w przypadku powstania szkody odszkodowanie za ruchomości zostanie wypłacone najemcy, natomiast odszkodowanie za uszkodzenie nieruchomości – właścicielowi mieszkania. Jeżeli najemca poniósłby nakłady na mieszkanie w postaci np. glazury, wymiany okien itp., możliwe byłoby również takie skonstruowanie umowy, aby odszkodowanie za uszkodzenia wskazanych rzeczy trwale związanych z mieszkaniem uzyskał najemca – wyjaśnia adwokat Marta Straszewska-Mikuła, współpracująca z Centrum Odszkodowań tego co przedstawia nam czytelnik, ubezpieczył on całe mieszkanie, włącznie ze znajdującymi się w nim ruchomościami oraz elementami stałymi (np. rolety, meble wbudowane). – Możliwie jest zatem wystąpienie do zakładu ubezpieczeń z odwołaniem zawierającym wniosek o wypłatę odszkodowania za szkodę w nieruchomości na rzecz jej właściciela (z uwagi na fakt, że czytelnik nie jest właścicielem mieszkania, nie może otrzymać odszkodowania za ten element szkody). Nie ma oczywiście przeszkód, aby właściciel przekazał otrzymane od zakładu ubezpieczeń środki czytelnikowi, aby ten mógł wykonać remont, bądź aby pisemnie upoważnił czytelnika do odbioru odszkodowania – dodaje nasz ekspert. Co z odpowiedzialnością agenta?W przypadku naszego czytelnika pojawia się również problem udzielenia nierzetelnych informacji przez agenta, przez co czytelnik zawarł „bezwartościową” ze swojego punktu widzenia umowę. Tu należy zwrócić uwagę, że za szkodę wyrządzoną przez agenta ubezpieczeniowego w związku z wykonywaniem czynności agencyjnych odpowiada zakład ubezpieczeń, na rzecz którego agent ubezpieczeniowy działa.– Agent, w zakresie tego samego działu ubezpieczeń podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej. Minimalna suma gwarancyjna to euro na jedno i euro na wszystkie zdarzenia. Ubezpieczeniem OC są objęte również szkody wyrządzone przez osoby, przy pomocy których ubezpieczony wykonuje czynności agencyjne. Jeżeli zatem agent, z którego usług korzystał nasz czytelnik przy zawieraniu umowy ubezpieczenia, jest multiagentem, czytelnik może zwrócić się o wskazanie zakładu ubezpieczeń, z którym miał on zawartą umowę ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, i wystąpić do wskazanego zakładu ubezpieczeń ze zgłoszeniem szkody powstałej na skutek działalności agenta – mówi Marta przypadku naszego czytelnika szkodą będzie poniesiona składka na ubezpieczenie mieszkania oraz kwota odpowiadająca odszkodowaniu, które nie zostało wypłacone za zalanie mieszkania z uwagi na to, że czytelnik nie jest jego właścicielem. Jeżeli nie był to tzw. multiagent, za skutki jego działań odpowiada zakład ubezpieczeń, na którego rzecz zawarł on z czytelnikiem umowę ubezpieczenia. Przeczytaj cały komentarz Marty Straszewskiej-Mikuły, adwokata współpracującego z Centrum Odszkodowań [email protected]Źródło:

Niestety, nawet piorunochrony nie są w stanie wykluczyć tej ewentualności w stu procentach. A zniszczenia mogą być dotkliwe – spalenie sprzętów RTV i AGD, uszkodzenie dachu, a nawet wzniecenie pożaru, który strawi część Twojej nieruchomości. Z ubezpieczeniem Allianz zapewnisz sobie w takiej sytuacji gwarancję wypłaty środków. Tydzień temu zamieścliliśmy na portalu historię pana Andrzeja Kowalskiego, który stara się uzyskać zasiłek chorobowy z NAVu. Dzisiaj prezentujemy Wam artykuł, napisany przez samego pana Andrzeja. Poznajcie jego opinię na temat sytuacji Polaków w Norwegii i tego, co myślą o nas Norwegowie. POZNAJ HISTORIĘ AUTORA ARTYKUŁU! "Hitler miał rację, że chciał Polaków zamykać i zabijać w obozach koncentracyjnych, nadają się tylko do roboty i trzeba nad nimi cały czas stać z batem…" To jest cytat, czy to może powiedział jakiś stary nazista jeszcze żyjący na tym świecie? Czy może tak nas widzą współcześni naziści niemieccy? Może to jakaś archiwalna wypowiedź z czasów II wojny światowej? Otóż nie, nie zgadliście. To słowa, które miesiąc temu wypowiedział jeden z NORWESKICH brygadzistów na budowie w Bergen do innego swojego ziomka. Pech chciał, że obok stał polski pracownik rozumiejący mowę potomków Wikingów. Polak zwrócił się z tym do norweskich właścicieli firmy. Ci zaś zrobili wokół sprawy trochę szumu, porozmawiali z norweskim brygadzistą i… jakby nigdy nic wszystko ucichło. Teraz brygadzista będzie uważał, bo nawet ściany mają uszy i to norweskie uszy. A to, co będzie dalej myślał o Polakach, pozostanie dla niego oraz jego kolegów. Myślicie, że to jest pojedynczy przypadek, że tak sobie jeden głupi Norweg myśli o taniej polskiej sile roboczej? Otóż nic bardziej błędnego. To jest opinia większości Norwegów na temat prostych "Polaczków", którzy niewolniczo pracują w tym kraju. Rozmawiałem z norweskim dziennikarzem zajmującym się tematem nierównego traktowania szczególnie polskich robotników w Norwegii. Dziennikarz ów zebrał dowody świadczące o tym, że w Norwegii, jako nacja jesteśmy traktowani najgorzej ze wszystkich. Jesteśmy obywatelami kategorii C, jak to powiedział norweski dziennikarz. Najpierw są Norwegowie, to kategoria A. Sami o sobie wiedzą i mówią o tym nawet głośno (rozmawiałem w ostatnią sobotę z jednym z nich), że są raczej narodem leniwym i nie za bardzo garną się do ciężkiej pracy. To są słowa Norwega, nie moje, to trzeba zaznaczyć. Dla przeciętnego Norwega praca OK, ale musi być lekka, łatwa i przyjemna i najlepiej za najwyższą stawkę. Obywatele kategorii B Najogólniej azylanci, czyli uchodźcy, którzy ciągną do Norwegii ze wszystkich krajów. Sudańczycy, Etiopczycy uchodźcy z Erytrei, Syrii, Kurdowie i inni w większości muzułmanie. Norwegia z otwartymi rękami wita ich przyjmując na szczególnych prawach. Azylant dostaje potężny zasiłek, właściwie na wszystko. Nauka, mieszkanie, wyżywienie, opieka zdrowotna, pieniądze na dzieci zarówno na te, które już się urodziły oraz na te które urodzić się mają. Praca… o nie, raczej nie dla azylanta, bo po co iść do pracy, jeśli żyje się znacznie lepiej z zasiłków socjalnych. Wystarczy tylko płodzić dzieci i już. Obywatele kategorii C Głównie Polacy. Trochę Litwini, Łotysze trochę też Słowacy, ale Polacy zdecydowanie najbardziej "C" z tendencją do "D". Polacy przybywający do tego "raju na ziemi" to w głównej mierze bardzo marnie wykształceni robotnicy, niekiedy nawet bez wykształcenia zawodowego, najczęściej z zapadłych polskich wsi, nie znający żadnego języka, prawie zawsze bez grosza przy duszy, zapożyczający się na bilet lotniczy w Polsce. Przylatują no Norwegii bardzo często werbowani przez firmy pośrednictwa pracy. Kwaterowani są w wielopokojowych mieszkaniach po 5-6 osób w jednym mieszkaniu, z jedną lodówką, łazienką i kuchnią, czasami wręcz mieszkają w piwnicy adaptowanej na mieszkanie (sam widziałem), płacąc po 5000 (to jakieś 2800 zł) koron norweskich za swój pokoik. Dla Polaka bez wykształcenia i perspektyw w Polsce na pracę i życie, Norwegia wydaje się rajem w istocie - i aby z tego raju nie zostać wyrzuconym Polak jest w stanie zrobić wszystko, i za tyle za ile zaproponuje pośrednik. No cóż, należy w tym miejscu przytoczyć wysokość zarobków osobników kategorii A i kategorii C. Tak więc osobnik kategorii A nie pójdzie do roboty za mniej niż 250 koron na godzinę zaś osobnik kategorii C wykona nawet najcięższą najbardziej niewdzięczną pracę w najcięższych warunkach za 140 koron, jeszcze dziękuje za to, kłaniając się z czapką w dłoni swojemu pośrednikowi. Wydaje się, że 140 koron norweskich to dużo pieniędzy jak na warunki polskie? Oczywiście, ale to jest kwota brutto. Podatek, czynsz, prąd, jedzenie, czasem lekarz, lekarstwa, podróże do Polski do rodziny (za urlop nie dostaje się pieniędzy od razu trzeba czekać na następny rok). Ile zostaje ? Żaden Norweg, żaden absolutnie nie pójdzie do pracy za taką stawkę… Polacy jak najbardziej. Niestety tragedia dla Polaka to wypadek w pracy lub choroba. Z badań przeprowadzonych w zeszłym roku w Oslo wynika, że tylko jeden na 4 Polaków zgłasza się do norweskich lekarzy po zwolnienie, bojąc się stracić pracę. Powszechny brak znajomości języka norweskiego oraz przepisów prawa pracy powoduje to, iż Polacy nie są nawet w stanie uzyskać pomocy z norweskiego ZUS czyli NAV. Co więcej nawet jeśli znają przepisy i język czekają na zasiłki chorobowe wypłacane z NAV nawet po parę miesięcy pozostawieni są wówczas samym sobie. Najczęściej opuszczają Norwegię z powodu braku środków do życia, a NAV odkreśla sobie w dokumentach pozbycie się kolejnego problemu z kolejnym Polakiem. Co na to nasi przedstawiciele w Norwegii rezydujący za potężne pieniądze w Ambasadzie czy Konsulatach… nic, nie ma co więcej dodawać. Czy problem niewolniczej pracy i traktowania zniknął z Europy? Odpowiedź daje powyższa notka. Czy odpowiedzialni za taki stan rzeczy są Norwegowie? Nie, ponieważ tania polska siła robocza jest w Norwegii tak dostępna jak grzyby po deszczu. Jak jeden polski niewolnik utraci możliwość zarobkowania poprzez wypadek, chorobę czy z innego powodu, na jego miejsce przylatuje następnych 10 polskich niewolników. Czy Polacy rządzący Polską zrobili coś w tej sprawie? Tak, zmusili następnych wiele tysięcy swoich obywateli do ucieczki z Polski za chlebem, i tak właśnie traktują nas inni jak my siebie sami traktujemy. Na koniec chciałbym wspomnieć o zadaniu jakie mieli do zrobienia norwescy uczniowie liceum. Otóż mieli oni narysować zarys kontynentów i zaznaczyć na rysunku z czym, czy kim kojarzą im się poszczególne obszary. Widziałem taki rysunek, jest on z resztą w internecie. Europa południowa to dla młodych Norwegów tanie plaże, Dania to tanie piwo, Szwecja to zakupy, Rosja mafia, Azja to fajne dziewczyny, Australia kangury, piwo i plaże, a co przeciętny młody Norweg wpisał w miejscu, gdzie leży Polska? Artykuł gościnny autorstwa Andrzeja Kowalskiego. Z historią Pana Andrzeja zapoznaliśmy Was tydzień temu. Mężczyzna uległ wypadkowi w pracy i do dzisiaj stara się o uzyskanie pieniędzy z NAVu. Norweski urząd odmawia wypłacenia zasiłku chorobowego, podając za każdym razem inny podówd. Aby poznać więcej szczegółów kliknij TUTAJ. uderzenie pojazdu, upadek drzew lub masztów, trzęsienie ziemi, huk ponaddźwiękowy. PZU w wersji dla ubezpieczenia mieszkania stosuje 2 warianty: Uniwersalny i Od Wszystkich Ryzyk. W formule All Risk oprócz wymienionych zdarzeń losowych polisa pokrywa także szkody na skutek dewastacji, przepięcia i akcji ratowniczej. Ubezpiecz mieszkanie!
Wynajmujesz komuś mieszkanie w ramach tzw. najmu okazjonalnego? Są cztery rzeczy, które sprawią, że najemca może zaśmiać ci się w twarzWynajmowanie mieszkania to – jak wynika ze statystyk – wciąż dochodowy sposób zarabiania na posiadanym majątku. Rentowność teoretycznie sięga trzykrotności oprocentowania depozytu, ale… te wyliczenia nie uwzględniają „trudnych” lokatorów. Co zrobić, gdy ktoś nie płaci za mieszkanie i nie chce go opuścić? Korzystanie z zapisów chroniących właściciela mieszkania przypomina spacer po polu minowymOj, nie mają oszczędzający łatwego życia. Zmiana stóp procentowych? „Jeśli już, to będzie obniżka” – mówi prezes NBP. A prezes PiS dodaje, że trzeba się przygotować na kryzys. A jak kryzys, to stymulowanie gospodarki. A jak stymulowanie, to obniżka stóp. Tym bardziej, że na tle regionu na nasze i tak należą do również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]W tej sytuacji wiele osób uznaje, że jedyną racjonalną rzeczą, którą można zrobić, aby chronić swoje oszczędności, to wyjąć je z żenująco nisko oprocentowanych depozytów i zanieść do dewelopera. A więc: kupić mieszkanie za gotówkę z myślą o wynajmie. Już co drugie nowe mieszkanie, według statystyk NBP, jest kupowane z myślą o inwestycji, jako lokata powiedzieć, że na polityce taniego pieniądza rośnie nam nowe „pokolenie kamieniczników”, które zarabia na czynszach z wynajmowania swoich „włości”. Ile można zarobić? Po odjęciu podatku, ubezpieczenia, opłat, remontów i „pustych” miesięcy, średnio wyciska się – według wyliczeń banku centralnego – jakieś 4,1%. Prywatnie inwestorzy mówią, że jest więcej, nawet 5-8%. Z taką stopą zwrotu można gwizdać na inflację (na razie). Chociaż nie jest to znowu tak dużo więcej, niż wynosi znacznie mniej kłopotliwy dochód z najmu okazjonalnego zmniejszy ryzyko wynajmującego?Ale wynajmowanie nieruchomości to nie jest obietnica zysku bez ryzyka. I wcale nie mam na myśli załamania rynku (spadku czynszów) i pęknięcia nieruchomościowej bańki spekulacyjnej (czyli spadku wartości nieruchomości). Inne – znacznie częściej ziczające się – ryzyko, to nieuczciwy najemca. Taki, który o mieszkanie nie dba, nie płaci za nie i trudno go wyrzucić, nie mówiąc już o odzyskaniu też: Połowa nowych mieszkań to… inwestycje. Tymczasem NBP liczy, ile dziś realnie zarabia się na wynajmie. Niektórzy będą zaskoczeniCzytaj też: Inwestowanie w mieszkania na wynajem: czy nadchodzi koniec eldorado? Niektóre liczby mogą niepokoićO tym jak bezpieczenie wynająć komuś mieszkanie i dbać o to, żeby rentowność biznesu nie spadła, pisaliśmy całkiem niedawno w tym oto artykule. Ale wszystkie środki ostrożności mogą zdać się na nic, gdy trafi nam się lokator, który nie będzie chciał się rozstać z nie swoim mieszkaniem. To się zdarza, bo mamy ustawę o ochronie praw lokatorów, a jednocześnie nie ma ustawy o ochronie praw na zmniejszenie ryzyka, że ktoś się zagnieździ w naszym mieszkaniu i nie będzie go można eksmitować może być umowa najmu okazjonalnego, która wyłącza niektóre przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów. A więc – przynajmniej w teorii – daje gwarancję bezpiecznego wynajmu. Jednak okazuje się, że to tylko iluzja. Na podstawie przygód moich czytelników opisałem jak to może wyglądać w też: Najem mieszkań zwariował. 2500 zł za klitkę w Warszawie. W Berlinie zamrożą ceny. A u nas?Pan Marek – którego zaraz Wam przedstawię – to postać wymyślona, której historia jest zbitką kilku prawdziwych przypadków. Jak na dłoni pokazują one, ile ryzyk niesie ze sobą umowa najmu okazjonalnego dla właściciela. I dowodzą, że poruszanie się po jej zapisach to jak spacer po polu minowym z uszkodzonym wykrywaczem pan Marek jest szczęśliwym właścicielem wyremontowanego mieszkania na górnym Mokotowie, które sfinansował w 60% z własnej kasy, a resztę dobrał z kredytu. Teraz chce to mieszkanie wynająć, ale interesują go tylko „poważne” oferty. Ustanowił w tym celu wysoką w jego ocenie kaucję zł (nieco więcej niż miesięczny czynsz), żeby odsiać niezdecydowanych studentów i wiecznych imprezowiczów. Najlepiej by było, gdyby przyszły lokator wynajął lokum na co najmniej 3-5 jego ducha mąci historia znajomej, która rozbija się po świecie, kupuje drogi sprzęt elektroniczny, ale czynszu w wynajmowanym mieszkaniu nie płaci i wyprowadzić również się nie zamierza. Pan Marek jest zbyt poważny na takie hece, więc chce podpisać umowę najmu okazjonalnego. W końcu, po kilku tygodniach castingów znalazł odpowiedniego najemcę młode małżeństwo też: Obligacje, czyli bezpieczna alternatywa dla bankowego depozytu. Można wycisnąć prawie 5% w skali roku!Mina nr 1. Dobry teść, zły teść i uczynny wujek. Kto przyjmie młodych pod swój dach?Procedura skutecznego zawarcia umowy najmu okazjonalnego jest skomplikowana i trzeba mieć nadzieję, że potencjalni najemcy się nie zniechęcą. Trzeba dopełnić kilku formalności, których brak powoduje, że umowa staje się powszednią umową najmu, bez preferencji dla to formalności? Po pierwsze pan Marek musi poprosić Kowalskich o to, żeby przygotowali oświadczenie np. teściów, którzy zgodzą się przyjąć ich pod swój dach w razie eksmisji. Ale jedni teściowie ani myślą robić taki ukłon, bo i tak mają tylko pokój z kuchnią. Drudzy mają duże, 3-pokojowe mieszkanie, więc z chęcią podpisaliby takie oświadczenie bez zmrużenia ich mieszkanie nie jest własnościowe, tylko kwaterunkowe – nie są właścicielami, tylko lokatorami, bo mieszkanie należy do gminy choć mieszkają tam 40 lat. Takich lokali jest w Polsce Rodzice nie mają prawa do lokalu, więc nie mogą podpisać oświadczenia. Na szczęście znalazł się „dobry wujek”, właściciel domu, który podpisał oświadczenie, że jakby co przyjmie Kowalskich pod swój polega na tym, że solidny lokator, choćby chciał, może mieć problem ze wskazaniem „mieszkania rezerwowego”.Czytaj też: Wynajem mieszkania dla początkujących: na co zwrócić uwagę, żeby nie dać się wyrolować właścicielowi?Mina nr 2. 14 dni na dostarczenie aktu notarialnegoCzy łatwo podpisać taką umowę? Wujek jest ze Szczecina, a mieszkanie w Warszawie. Najlepiej by było, gdyby właściciel mieszkania miał wgląd w dokumenty i poznał wujka, inaczej musiałby uwierzyć dopiero co poznanym ludziom. Państwo Kowalscy proszą o przesłanie oświadczenia listem, bo przecież nie będą jechać 500 km po świstek papieru, co opóźnia procedurę o kilka dobrych pan Marek i państwo Kowalscy podpisują umowę najmu okazjonalnego, w której najemcy (każdy z osobna) zobowiązują się do dostarczenia poświadczonego notarialnie oświadczenia o poddaniu się dobrowolnej eksmisji pod rygorem rozwiązania umowy. W razie kłopotów teoretycznie eksmisja powinna być szybka i bezbolesna, wystarczy zgłoszenie i zawiadomienie złożone sądu, który ma 3 dni na rozpatrzenie wniosku. Nie obowiązują przepisy o zakazie eksmisji w miesiącach zimowych, nieważne, że pod dachem może mieszkać Marek i Państwo Kowalscy podpisali papiery, ale ciągle nie mają oni rangi aktu notarialnego. To kosztuje – ponad 200 zł (rząd chciał obniżyć do 13 zł, ale notariusze protestowali). Wersja optymistyczna jest taka, że najemcy biorą koszt na siebie, pesymistyczna, że musi go ponieść pan Marek, a realistyczna, że solidarnie dzielą się kosztami po newralgiczny moment, bo pan Marek musi żyć nadzieją, że jego nowi lokatorzy nie rozmyślą się w międzyczasie i nie znajdą mieszkania, którego właściciel nie chce podpisywać umowy najmu okazjonalnego. Albo po prostu nie zaczną go zwodzić, że jeszcze dzień-dwa i na pewno dostarczą czas gra na niekorzyść właściciela, bo ma on 14 dni od daty podpisania umowy na zgłoszenie jej do naczelnika urzędu skarbowego pod rygorem nieważności zawarcia umowy najmu to zrobić? Można wybrać się do urzędu osobiście, ale takie zgłoszenie można wysłać też pocztą z potwierdzeniem dopiero zaczynamy swoją przygodę z wynajmem, to lepiej pójść osobiście, wtedy od razu powinniśmy poznać numer rachunku do dokonywania wpłat na zaliczki nr 3. Koszty eksmisjiRemedium na rozrabiających i nie płacących lokatorów ma być możliwość szybkiej eksmisji. Jeśli ma się umowę najmu okazjonalnego (z załączonym poświadczonymi notarialnie załącznikami) wystarczy dostarczyć lokatorowi skutecznie żądanie opróżnienia lokalu i uzyskać sądową klauzulę wykonalności. Dzięki temu, że na etapie podpisywania umowy pozyskaliśmy oświadczenia lokatorów, że a) godzą się na egzekucję; b) mają gdzie mieszkać, sąd wydaje taką decyzję w ciągu kilku eksmisja nigdy nie jest prosta, nawet jeśli jest szybka. Po pierwsze: zanim do niej dojdzie, trzeba wypowiedzieć umowę. A można to zrobić dopiero po trzech miesiącach niepłacenia, po kolejnym miesiącu „ostatniej szansy” na uregulowanie zaległości i jeszcze jednym, kiedy będzie biegł okres wypowiedzenia – to prawie pół roku!Następnie zawiadomienie o żądaniu opróżnienia lokalu trzeba skutecznie dostarczyć lokatorowi, a ten może przecież robić uniki, np. nie otwierać drzwi. Zostaje wysyłanie listów poleconych, najpierw jednego, potem drugiego (jeśli lokator nie odbiera awizo), co opóźnia całą swoje zawiadomienie musi jeszcze złożyć komornik, zaś sama procedura też kosztuje niemało, choć ostatnio, a dokładnie w styczniu tego roku, Sejm obniżył stawki komornicze. Dziś eksmisja kosztuje 1668 zł od każdej „izby”,czyli pokoju lub kuchni. Czyli jeśli mieszkanie jest dwupokojowe, to komornik będzie mógł zainkasować zł (bo kuchnia to też „izba”).Zanim po te pieniądze zgłosi się do dłużnika-lokatora, to najpierw właściciel będzie musiał sam opłacić procedurę. Na podstawie najmu okazjonalnego (jeśli zawarliśmy odpowiedni punkt w umowie) może być na to przeznaczona kaucja, którą wpłacił to oznacza, że jeśli wynajmujemy mieszkanie np. trzypokojowe z kuchnią, to hipotetyczna kaucja, która daje minimum spokoju właścicielowi powinna wynosić np. zł miesięcznego czynszu plus prawie 6700 zł na poczet hipotetycznych opłat komorniczych. Pierwszy pogratuluję komuś, to kto znajdzie najemcę, który zgodzi się zapłacić zł też: Czy banki znajdą jakiś sposób, by pozbyć się franków? I kto mógłby im w tym pomóc? Co by oznaczało bankowe katharsis dla klientów?Mina nr 4. „Jednak nie mamy się gdzie wyprowadzić”I teraz najważniejsza, a w zasadzie największa mina. Cała konstrukcja najmu okazjonalnego „wisi” na jednym, jedynym oświadczeniu właściciela mieszkania, do którego teoretycznie mógłby się wprowadzić sobie, że ów „dobry wujek” państwa Kowalskich po pół roku cofa swoją zgodę na ich zamieszkanie u niego w razie eksmisji. Wtedy właściciel, pan Marek, może wypowiedzieć umowę najmu, chyba, że państwo Kowalscy w ciągu 21 dni znajdą kogoś, kto podpisze nowe oświadczenie, że przyjmie ich pod swój dach. Ale właściciel musi ocenić czy opłaca mu się angażować siły i środki na szukanie nowych lokatorów, czy też może zaryzykować i ciągnąć zabawę z Kowalskimi, bo do tej pory i tak płacili w czarnym scenariuszu Kowalscy mogą przemilczeć to, że nie mają już lokalu zastępczego i nic im nie można zrobić! Właściciel dowie się o tym, dopiero, gdy zawnioskuje o eksmisje!Jeśli Kowalscy nie wyprowadzą się po dobroci, to z krótkiej ścieżki eksmisji wyjdą nici, bo przecież „nie mają innego lokum”. W tej sytuacji komornik wstrzyma się z dokonaniem eksmisji o wiele miesięcy do czasu, aż gmina wskaże dłużnikowi tymczasowe pomieszczenie. Ponownie wchodzą w grę przepisy o zakazie eksmisji w „okresie ochronnym”. Te same, których pan Marek chciał uniknąć podpisując umowę najmu okazjonalnego, zamiast zwykłej umowy skoro tak łatwo wymigać się od zasadniczych postanowień umowy najmu okazjonalnego, czy jej podpisywanie w ogóle ma sens, czy służy raczej do stworzenia pozorów bezpieczeństwa dla właściciela?źródło zdjęcia: PixaBay
ZZq4O9.
  • qjcieum7gx.pages.dev/99
  • qjcieum7gx.pages.dev/31
  • qjcieum7gx.pages.dev/83
  • qjcieum7gx.pages.dev/13
  • qjcieum7gx.pages.dev/98
  • qjcieum7gx.pages.dev/99
  • qjcieum7gx.pages.dev/16
  • qjcieum7gx.pages.dev/42
  • pan kowalski chciał ubezpieczyć mieszkanie